Siv siedziała jak siedziała i nie miała zamiaru się ruszyć. Wstałam podeszłam do drzwi i usłyszałam męskie głowy, było ich kilka co najmniej 4. Nie myśląc długo otworzyłam drzwi. Dosłownie opadła mi kopara gdy zobaczyłam kto stał za drzwiami.
-To wy?- byłam naprawdę zdziwiona.
-N hej, mamy się dziś zająć wa...mi- Liam chyba dopiero zauważyła z kim rozmawia - ej to nie z wami wczoraj gadaliśmy?
-Haha. Tak, z nami.
-Czemu nie powiedziałyście, że będziecie w Londynie?- zapytał Lou
-Myślałam, że się domyślicie jak zapytałam was o bilety na koncert. - odpowiedziała mu Silvia, która pojawiła się obok mnie.
-Aż tacy domyślni niestety nie jesteśmy. To wy jesteście tymi szczęśliwcami, którym mamy pokazać Londyn?
-Taak, ciocia i Greg pracują i nie mają czasu, ale z wami chyba też uda nam się spędzić miło czas- zaśmiałam się.
-Już my o to zadbamy - Harry tradycyjnie pokazał kciuk w górę przy czym szeroko się uśmiechnął.
-Miejmy taką nadzieję, to co, idziemy?
-Jasne - odpowiedzieli chórem co nas rozbawiło.
Zamknęłam dom sprawdzając wcześniej czy wzięłam pieniądze, komórkę i aparat, w końcu będę musiała to uwiecznić. Początkowo razem z Siv szłyśmy przodem śmiejąc się nie wiadomo z czego śpiewając jakieś piosenki, co też prowadziło do śmiechu. Udało nam się wyłapać trochę rozmowy chłopaków.
-Widzisz, a ty nie chciałeś iść, od wczoraj o niej nawijasz - odezwał się Liam, którego poznałam po głosie, niestety nie wiem do kogo było to skierowane. Spojrzałyśmy z Siv na siebie znacząco, poc zym zatrzymałyśmy się w celu zaczekania na nich.
-To gdzie teraz panowie przewodnicy - zapytała Siv jakby nigdy nic.
-Em.. to może na London Eye? Widać z tamtąd świetnie panoramę Londynu - zaproponował Li.
-Brzmi świetnie.
-Ale pójdziemy potem coś zjeść - powiedzieli w tym samym momencie Silvia i Niall, wszyscy wybuchneli śmiechem, na co ta dwójka się zarumieniła i dołączyła do nas.
-Przecież niedawno jadłaś śniadanie - teraz to ja i Zayn weszliśmy sobie w słowo. Znów grupowy wybuch śmiechu.
-Czy wy to ćwiczyliście? - zapytał Styles gdy trochę się uspokoiliśmy.
-Niee... - znowu śmiech.
-Okej, spokój, to idziemy?
-Taaak - zawołaliśmy chórem.
~Perspektywa Siv~
Doszliśmy w końcu do owego `oczka`, jako, że miałam lekki lęk wysokości na mej twarzy pojawił się grymas widząc wysokość tej budowli. Moją minę zauważył Niall.
-Hej co jest? Boisz się? - zaśmiał się za co oberwał z łokcia w bok - Ałł, oj przepraszam.
-Mam trochę lęk wysokości, a t naprawdę wysoko..- mówiłam zmieszana
-Oj nie pękaj, będę z tobą.
Uśmiechnęłam się, nie powiem trochę mnie to uspokoiło, Horan od zawsze mi się podobał, kurcze muszę przestać się uśmiechać bo dziwnie to wygląda.
-Nooo.. Okej, dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę kolejki, do pierwszego wagonika wsiadłam ja, Niall, który obiecał, że będzie ze mną oraz Liam i Louis, do następnego zapakowali się Is, Zayn i Harry. Maszyna ruszyła a ja odruchowo złapałam Horana za rękę, on się tylko uśmiechnął. Czas mijał wolno, było warto się skusić, widok był naprawdę cudowny. W końcu dotarliśmy z powrotem na ziemię. Odetchnęłam z ulgą, puściłam Nialla, którego rękę trzymałam całą przejażdżkę i trochę speszona wyszłam z wagonu. Teraz z bananami na buzi ruszyliśmy w kierunku Nando`s.
-Widzisz, mówiłam, że kiedyś tam pójdziemy- przypomniała mi się rozmowa z Is z przed paru miesięcy.
-Tak, tak pamiętam "Przecież muszę wiedzieć co jada mój mąż" - zacytowała mojego sms`a do niej po czym się roześmiałyśmy. Rozmawiałyśmy po polsku, bez obaw, że chłopcy nas zrozumieją. Doszliśmy do restauracji, w środku było czuć kurczaka, którego uwielbia Is. Zajęliśmy miejsce, a po chwili podszedł do nas kelner, który swoją drogą był nawet przystojny. Spojrzałam na przyjaciółkę, ta była wpatrzona w niego jak w obrazek, kopnełam ją pod stołem, żeby zeszła na ziemię.
~Perspektywa Is~
Poczułam kopnięcie, spojrzałam na Siv, która karcąco mierzyła mnie wzrokiem. Widocznie przez.. dłuższą chwilę zatopiłam się w cudownym uśmiechu tego kelnera.
-Co podać- zapytał
-Poproszę.. skrzydełko kurczaka i sałatkę grecką.
-Ja to samo - oznajmił Zayn i posłał mi śliczny uśmiech.
-Dla mnie frytki - odezwała się Siv.
-Ja wezmę talerz owoców morza - zamówił Liam.
-Chyba też skuszę się na kurczaka - wymyślił Harry.
-A dla mnie talerz zupy.. może być pieczarkowa, hmm. placki ziemniaczane a no i naleśniki koniecznie z owocami, bitą śmietaną polane oczywiście czekoladą a na deser... lody czekoladowo miętowe - tak, nie mylicie się, to zamówienie naszego Irlandczyka, bosh, gdzie on to wszystko mieści?
-A ja skuszę się tylko na te naleśniki z owocami - jako ostatni odezwał się Lou.
Ja cały czas przyglądałam się zacnemu kelnerowi, jak zapisuje nasze zamówienia.
-Wiesz Siv, chyba będę wpadać tu częściej - mówiłam jak chłopak odchodzi podać kartkę kucharzowi.
-Taaa. chyba nie po ty aby coś zjeść. - powiedziała z ironią, potem się uśmiechnęła.
Kiedy przyniesiono nasze potrawy, z ochotą zabrałam się za pałaszowanie mojego idealnie wysmażonego kurczaka. Spojrzałam na te naleśniki, które zamówili Niall i Lou.
-Niall - zrobiłam minę a'la kot ze shreka - dasz mi spróbować tego pysznie wyglądającego naleśnika?
-Nie - krótko i na temat, przez co na mojej twarzy pojawił się grymas.
-No tak, Niall Horan nie dzieli się jedzeniem z nikim, chyba, że był by to sam Obama - przypomniałam sobie kilka faktów. Moja wypowiedź wywołała natychmiastowy śmiech chłopaków i Siv.
-No właśnie - oznajmił ze śmiechem i wrócił do jedzenia.
-Masz, spróbuj - Lou podsunął mi pod nos kawałek naleśnika i ananasa.
-Mmm... - oczy aż przymknęły mi się z rozkoszy - niebo w gębie, idealne połączenie.
Louis się słodko się uśmiechnął, odwzajemniał to. Te jego śliczne niebiesko- szare tęczówki. Zatopiła bym się w nich gdyby nie kolejny kopniak, znowu Siv, spojrzałam na nią z pod byka, a ona wzrok przeniosła nad Louisa, podążyłam za nim i ujrzałam Eleanor, dziewczynę Tomilnsona, widziała jak daje mi spróbować naleśnika, no fajnie, pierwszy dzień, pierwszy minus. Ja i moje szczęście. Wstałam zmieszana i przedstawiłam się dziewczynie.
-Eeee... Hej, jestem Isabel - wyciągnęłam rękę
-Eleanor - odparła oschle. Cofnęłam dłoń, której nie raczyła mi podać.
-Miło mi Cię poznać.- uśmiechnęłam się przyjaźnie, ale ona i tak to zignorowała. Trudno.
-Hej misiu- schyliła się nad Lou i pocałowała go po czym spojrzała na mnie.
-No cześć- czuło się do niej uśmiechnął.
Reszta posiłku minęła już nie w tak przyjemniej atmosferze. Około 14 ruszyliśmy w dalszą drogę. Po 3 godzinach łażenia nogi odmawiały mi posłuszeństwa w dodatku było gorąco. Przystanęłam na chwilę, poczułam, że ktoś staje przede mną tym samym zasłaniając słońce.
-Mogę Cię wziąć na barana, jeżeli nie dasz rady iść - zaoferował się Zayn.
-Oh. nie, dziękuję, myślę, ze dam rade - uśmiechnęłam się i poszłam dalej, czego zaraz pożałowałam gdyż zakręciło mi się w głowie i gdyby nie mulat pewnie bym upadła.
-Pewna jesteś, że dasz radę? - nie dawał za wygraną.
Poddałam się i wskoczyłam mu na plecy uprzedzając, że nie będzie lekko.
-Dobrze jest, dam rade - zaśmiał się melodyjnie.
Zawiesiłam ręce na jego torsie a głowę ułożyłam mu na ramieniu mogąc w ten sposób napawać się jego boskimi perfumami. Nie powiem było mi bardzo wygodnie. W ten o to sposób łaziliśmy kolejne 40 minut. Przed 18 staliśmy już przed domem cioci.
_dziękujemy, że pokazaliście nam Londyn - uściskałam każdego z chłopców, przy Lou miałam wątpliwości ponieważ El nadal dziwnie się na mnie patrzyła. Chciałam po prostu uścisnąć mu dłoń, ten jednak rozłożył ramiona na znak, że jego także mam uściskać. Na końcu stał Zayn.
-Dziękuję, że przez te kilkadziesiąt minut dźwigałeś moje ciężkie ciało- przytuliłam go i dałam mu buziaka w policzek. Na jego twarzy w mgnieniu oka pojawił się gigantyczny uśmiech ukazując jego białe zęby. O tak Zayn Malik, facet na widok, którego mięknął mi kolana.
-Jeśli tak masz mi dziękować, mogę Cie nosić za każdym razem. - uniusł brwi co przyprawiło mnie o chichot.
-Okej, będę pamiętać - posłałam mu ostatni uśmiech i miałam zamiar skierować się do domu ale usłyszałam Liama.
-Hej, może wpadniecie do nas wieczorem, tzn może koło 20. Jutro mamy wolne, może zrobimy taką małą domówkę dla przyjaciół. - zaproponował.
-Siv co ty na to? - zapytałam przyjaciółki.
-Myślę, że to niezły pomysł.
-W takim razie do zobaczenia o 20.
Widziałam Eleanor, chyba nie byłą tym zadowolona. Pożegnałyśmy się z chłopcami i poszłyśmy do domu. W środku coś ślicznie pachniało, Gosia i Greg przygotowywali w kuchni kolację. W czasie posiłku opowiedziałyśmy im o dzisiejszym dniu, i zapytałyśmy czy możemy skorzystać z zaproszenia chłopców, bo co jak co, ale to ona pełniła teraz nad nami rolę opiekunki. Zgodziła się bez wahania. Podziękowałyśmy za kolacje i poszłyśmy do mnie do pokoju. Postanowiłyśmy zgrać zdjęcia, które zrobiliśmy w czasie wycieczki. Było ich mnóstwo. Np nasza 7 przed London Eye(chłopcy poprosili jakiegoś przechodnia by nam je zrobił) , chłopcy wydurniający się w parku, ja z Siv na ławce, ja i chłopaki, Siv i chłopaki. Niall z Silvią na 'konikach' na palcu zabaw, Zayn i ja na huśtawce(te zdjęcie strasznie mi się podoba), chłopacy w piaskownicy(jaki słodkie), no i oczywiście Zayn ze mną na baranach. Będziemy miały co wspominać.
-No młoda, czas się ruszać, mamy godzinę, żeby się wyszykować.- oznajmiłam przyjaciółce. Poszła do siebie a ja do łazienki aby wziąć gorącą kąpiel, która mi się należy po takim długim, jednak wspaniałym dniu.
~*~
Chciałabym podziękować Natce, która jest ze mną :) i mrs. Su lub po prostu Zuzi, za to, że 'zareklamowała' mój blog na swoim Kiss me, like u wanna be loved Xx .
massive thanks u :D
Zapraszam do komentowania, , bo jak dotąd czytanie ich sprawia mi przyjemność.
Podrawiam. Valerie. xx
Yhh. komentuje pierwszy raz. wcześniejsze rozdziały zapomniałam. Kurde. fajnie by było gdyby Lou był z Is. ;*
OdpowiedzUsuńZobaczę co da się zrobić ;)
UsuńPff.! To chyba raczej ja dziękuję, że ty tak cudnie piszesz ;3
OdpowiedzUsuńA no coś wyczuwam, że Siv będzie panią Horan *_*
I nie ma to jak zazdrość Elki o Lou. xd ( Nie no jakbym miała takiego skarba to też bym była zazdrosna :D )
Też chcę na barana do Zayna ! ! ! :P
Dobra, dobra już koniec tego mojego gadania powiem ci jeszcze, że rozdział fenomenalny ! ;>