"Never look back, remember yesterday. Smile for the future, tomorrow is another day." - Zayn Malik

piątek, 21 września 2012

:)

Kończę z tym blogiem.. nikt go nie czyta.. a jak już czyta to nie wyraża swojej opinii o co proszę.
Także I'm say "astala papa"

Dziękuję dziewczynom, które mnie wspierały a szczególnie Natce, jesteście wspaniałe :D :*

Kiss&Hug Valerie xx

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 20

~Liam~

Wyszedłem na chwilę zadzwonić do Danielle, gdy wróciłem zastałem dwóch ledwo kontaktujących kolesi, Louis się jakoś trzymał, ale chwilką..brakowało mi jednej osoby.
-Chłopaki, gdzie podziała się Isabel?
-Eeee... nie wiem - wybełkotał równocześnie Zayn i Harry.
-Miała iść do łazienki, ale nie ma jej do tej pory - stwierdził Lou.
-To może się ruszycie i jej poszukamy, wiecie ile napalonych kolesi się tu kręci?
Wstał tylko Lou, tamci prawie spali.
-Ja pójdę i przejrzę okolice łazienki i parkiet, ty idź na zewnątrz, może poszła się przewietrzyć- zleciłem.
Ruszyłem w wyznaczonym przez siebie kierunku, szukałem jej, bez skutku. Poczułem wibracje w kieszeni, dzwonił Lou.
-Liam? Proszę cię, wyjdź na zewnątrz, bo ja chyba źle widzę - wydawał się jakiś zszokowany.
Czym prędzej udałem się do wyjścia, w oddali zauważyłem grupkę ludzi, między nimi dostrzegłem Louisa, wszyscy byli czymś poruszeni, nie myśląc dłużej podszedłem tam. Ogarnął mnie szok, na ziemi leżała Isabel, miała rozciętą wargę i głowę, była nieprzytomna. Lekko się otrząsnąłem.
-Ludzie! - wrzasnąłem - co tak stoicie? Dzwonił ktoś na pogotowie?
-Tak, już jadą -usłyszałem z tłumu.
-Is! Hallo, Isabel - żadnej reakcji z jej strony.
Po chwili usłyszeliśmy sygnał nadjeżdżającej karetki. Lekarze ją opatrzyli i zabrali do samochody. Chciałem z nimi jechać jednak przypomniałem sobie a pozostałych idiotach, zapytałem więc o nazwę szpitala i wróciłem po chłopaków. Louis był przerażony całą tą sytuacją. Pomógł mi zgarnąć tych pijaków do taksówki by zawieść ich do domu. Na miejscy zostawiłem ich w łóżkach a sam pojechałem do szpitala, którego zabrali naszą przyjaciółkę.
-Dobry wieczór, chciałem się dowiedzieć co z dziewczyną, którą tu niedawno przywieziono - zapytałem miło wyglądającej kobiety siedzącej w recepcji.
-Pan z rodziny?
-Jestem jej przyjacielem, aktualnie jest pod moją opieką.
-W tej chwili jest na sali operacyjnej, sama 209 piętro II.
 -Dziękuję - pobiegłem we wskazane miejsce.
Czekałem, aż ktoś wyjdzie zza drzwi i uświadomi mnie o stanie Is. Po godzinie czekania w końcu pojawił się lekarz.
-Doktorze, co z nią?
-Dostała bardzo mocno w głowę, straciła trochę krwi, aktualnie jest w śpiączce, nie wiadomo jednak kiedy się wybudzi. Bądźmy jednak dobrej myśli. - wyjaśnił i odszedł.
W szpitalu spędziłem jeszcze godzinę, dłuższe czekanie nie miało sensu. Po powrocie do domu zasnąłem w mgnieniu oka. Obudziłem się a raczej zostałem obudzony przez Tomilnsona, który dobijał się do mojego pokoju.
-Właź.
-Liam, co z Isabel? Gdzie ona jest? - pytał wyraźnie przejęty.
-Isabel jet w szpitalu, miała operację, ktoś ją pobił, oberwała w głowę - powtórzyłem słowa lekarza.
-Co? Jak to?
-Tak to, wy zamiast jej pilnować woleliście się napić - warknąłem - podobno Ci na niej zależy.
-Ja.. ja nie wiedziałem, że tak będzie.
-Nikt nie wiedział, teraz sorry ale chcę zjeść śniadanie i jadę do Danielle.
Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół. W pomieszczeniu siedzieli już Harry i Zayn.
-Stary, może ty wiesz gdzie jest moja dziewczyna? - zapytał mulat.
-Jak ci powiem i tak nie uwierzysz - odpowiedziałem oschle - otóż tak jej wczoraj pilnowałeś, że wylądowała w szpitalu.
-Co kurwa!?
-To, że została pobita i teraz leży nieprz... - nie skończyłem wypowiedzi bo Malik już zniknął za drzwiami, po chwili zadzwonił mój telefon.
-Który szpital?! - krzyknął zdenerwowany, chyba biegł.
-św. Tomasza.

~Siv~

Obudziłam się w objęciach mojego ukochanego. Na dzień dobry pocałowałam go delikatnie na co ona się uśmiechnął i podniósł powieki ukazując swoje ślicznie morskie oczy.
-Witaj kochanie - odezwał się zachrypniętym głosem.
-No hej miśku.
-Jak się spało?
 -Wyśmienicie. Jakie plany na dziś?
-Na początek śniadanie w moim towarzystwie potem odwiedzimy babcie, hmm... potem może obiad, spacer. Cały dzień ze mną - uśmiechnął się  słodko.
-Awww... lubię takie dni.
-To teraz wstjemy i idziemy na śniadanko.
Oboje wydostaliśmy się z łóżka, ja ruszyłam do łazienki a Nialler do kuchni. Szybki prysznic dobrze mi zrobił, założyłam przygotowane ubrania i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie posiłek przygotowany przez mojego chłopaka.
-Śniadanie z głowy, teraz czas na wizytę u babci - stwierdził wkładając naczynia do zmywarki.
-Boję się, że mnie nie polubi. - rozmyślałam głośno.
-Nie masz czym się martwić, ta kobieta to najfajniejsza osoba na świecie - pocieszał mnie.
-Trzymam cię za słowo.
Ze splecionymi dłońmi ruszyliśmy do szpitala, gdzie aktualnie znajdowała się babcia Horan. Gdy doszliśmy na miejsce starsza kobieta nie spała.
-Niallerku słoneczko ty moje - przywitała go z ciepłym uśmiechem - kim jest ta osóbka, która ci dziś towarzyszy.?
-Babciu, to moja dziewczyna Silvia, wczoraj ci o niej opowiadałem.
-Ahh.. no tak, wybacz, pamięć w tym wieku zawodzi.
-Nic nie szkodzi- uśmiechnęliśmy się do niej - jak się pani czuje?
-Proszę, nie mów do mnie pani, może być Emili lub po prostu babciu, i czuję się już lepiej, dziękuję.
-Nie ma za co.. babciu.
-Powiedzcie mi, jak się wam układa?
-Wspaniale babuniu, Siv to najlepsze co mnie w życiu spotkało, po za zespołem oczywiście, ale jestem szczęśliwy, że ją mam. -objął mnie a ja się zarumieniłam.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę widząc radosnego Niallerka - powiedziała radośnie.
-Kocham Nialla i nie wyobrażam sobie życia bez niego, cały czas zadręczam się pytaniami jak to będzie gdy będę musiała wracać do Polski - po moim policzku mimowolnie spłynęła łza.
-Nie martw się kochanie, mówiłem Ci poradzimy sobie - chłopak próbował podnieść mnie na duchu.
Emili okazała się na prawdę wspaniałą kobietą, rozmawialiśmy, śmialiśmy się może jeszcze przez 2 godziny. Myślę, że się polubiłyśmy. Po pożegnaniu się z babcią wyszliśmy zadowoleni ze szpitala i ryszyliśmy na obiad, a następnie do parku gdzie usiedliśmy na ławce.
-Masz świetną babcię, patrząc na nią zatęskniłam za swoją. Najfajniejsza kobieta w mojej rodzinie - uśmiechnęłam się  na samo wspomnienie jej - lubiłam do niej przychodzić, porozmawiać a gdy miałam problem doradzała mi. Razem z Is robiłyśmy jej zakupy, ona w zamian opowiadała nam o swojej przeszłości za czasów wojny. To ona nauczyła mnie gotować, szyć. Tak bardzo za nią tęsknię - dałam się ponieść emocjom, Niall od razu mnie przytulił - Przepraszam skarbie, ale gdy sobie przypominam, że już jej z nami nie ma strasznie się wzruszam.
-Nic się nie stało, to nic złego. Kochasz babcię, masz prawo się popłakać. Ona patrzy na nas z góry i uśmiecha się gdy widzi Cię szczęśliwą.
-Jestem szczęśliwa dzięki tobie. Każdego wieczoru dziękuję jej, że postawiła ciebie na mojej drodze.
-Kocham Cię ptysiu.
-Ja ciebie bardziej.
Podczas tych wyznań patrzyliśmy sobie w oczy, teraz nasze usta się spotkały w namiętnym pocałunku. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy do domu by obejrzeć jakiś film. Około 20 leżeliśmy wtuleni w siebie oglądając PS Kocham Cie , zastanawiała się dlaczego Is jeszcze nie dzwoniła, postanowiłam się z nią skontaktować, lecz jej telefon nie odpowiadał, spróbowałam kolejny raz lecz znwou odezwała się sekretarka. Wybrałam więc numer Zayna, ten odebrał po kilku sygałach.
-Hallo. - usłyszałam  zachrypnięty głos Malika.
-Co ty spałeś? Nie ważne, dlaczego Is nie odbiera telefonu?- zapytałam.
-Siv, tylko się nie denerwuj, jesteśmy w szpitalu, wczorajszego wieczory Isabel została pobita i teraz leży w śpiączce.
Po tym co usłyszałam myślałam, że stanie mi serce.
-Czy ty sobie ze mnie jaja robisz? - wypowiedziałam ze spokojem. - powiedz, że żartujesz - po raz kolejny dzisiejszego dnia zaszkliły mi się oczy - Zayn! ja wam tego nie daruję, dlaczego do jasnej cholery mi o tym nie powiedzieiście - mój głos zadrżał.
-Nie chcieliśmy Ciebie martwić i odrywać od Nialla.
- To żadne wytłumaczenie, straciliście w moich oczach.
-Siv, przepraszamy, to nasza wina.. pip..pip.pip- nie mogłam już dłużej go słuchać.
-Ptysiu, co się stało? - odezwał się zmartwiony blondas.
-Isabel jest w szpitalu...znowu... przepraszam Niall ale muszę wracać do Londynu - przytuliłam go i zaczęłam się pakować..
-Rozumiem, nie martw się skarbie wszystko będzie dobrze, dołączę do ciebie jak tylko będzie to możliwe. - pocałował mnie w czoło - poczekaj, powiem dla Grega i zaraz odwieziemy cie na lotnisko.
-Dziękuję - wymówiłam przez łzy.
Niall wziął moją walizkę i razem zeszliśmy na dół. Przed wyjściem chciałam pożeganć jeszcze rodziców chłopaka.
- Siv? Co to za walizka, uciekasz nam już? - odezwała się pani Horan
-Tak, niestety, ale właśnie się dostałam telefon, że moja przyjaciółka jest w szpitalu i chcę jak najzybciej się przy niej znaleźć.
- Szkoda, że wyjeżdżasz, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy..
-Ja także mam taką nadzieję. Dziękuję za miłą gościnę. - uściskałam oboje rodziców chłopaka - do widzenia.
-Do widzenia Siv, przyjeżdżaj częściej z Niallem.
-Postaram się.
Niall włożył moją walizkę do samochodu i sam zajął miejsce z tyłu, koło mnie. Za kierownicą zasiadł Greg.
-Młody, przecież ty masz prawko, czemu sm nie zawieziesz swojej dziewczyny? - zapytał brata.
-Bo nie mógłbym się skupić na drodze gdy koło mnie siedzi moja piękność, która mnie opuszcza - mówiła blondyn patrząc na mnie - po za tym nie chce mi się samemu wracać.
-Mocne argumenty.-zaśmiał się starszy Horan.
Ruszyliśmy w stronę Dublinu. Całą drogę przegadaliśmy, śmialiśmy się. Na miejscu okazało się, że samolot mam dopiero na 1,5 godziny.
-Zjadłbym coś - odezwał się mój głodomorek.
-Ha, czemu mnie to nie dziwi. - powiedziałam równocześnie z Gregiem, spojrzeliśmy na siebie i wybuchneliśmy śmiechem.
Niall zrobił obrażoną minę, lecz po buziaku jaki ode mnie otrzymał na jego twarzy z powrotem pojawił się uśmiech. Wspólnie ruszyliśmy do retauracji.
-Tak właściwie, to co się stało Is? - zapytał brunet.
-Nie wiem, ale nie chcę być w skórze chłopaków gdy Silvia tam doleci - stwierdził Niall.
-Nie ręczę za siebie gdy ich zobaczę.
-Uhuhu, Nialler może uprzedź swoich kumpli, żeby unikali Siv, bo nie będziesz miał z kim śpiewać.
-Haha.. racja, uświadomię ich  tym.
Miło spędziliśmy czas we trójkę, lecz niestety nadszedł czas pożegnania.
-Już tęsknię, zadzwoń jak dolecisz i daj mi znać co z Is, też się o nią martwię. - wypowiedził się Niall.
-Dobrze kochanie, mam nadzieję, że niedługo znowu się zobaczymy.
-Pasażerowie lecący do Londynu proszeni są do bramek - rozległ się głos, który ogłaszał, że czas już się rozstać.
-Kocha cię ptyśku - wyszeptał mi do ucha po czym czule pocałował.
-Ja ciebie bardziej. Do zobaczenia wkrótce miśku - wyszeptałam i pobiegłam na odprawę.Lot minął szybko. Mimo woli musiałam zadzwonić do któregoś z tych idiotów, by dowiedzieć się gdzie leży moja przyjaciółka.
-Liam? Możesz mi powiedzieć w jakim szpitalu leży Isabel?
-Szpital św. Tomasza a czemu się pytasz? jesteś w Londynie?
-Tak i... macie przerąbane. - rozłączyłam się i pobiegłam po taksówkę i czym prędzej pojechałam pod podany adres.

~*~
Vas happenin potatoes :D?

Siema miśki, wróciłam z mega nudnym rozdziałem.. no ale.. zawsze coś ;p.
Dzięki dzięki, za te wejścia, niedługo wybije 3000 :D ;o
Musiałam wspomnieć o babci mojej przyjaciółki.. w prawdzie nie mojej biologicznej ale traktowałam ją jak babcie, fantastyczna kobieta :) Spoczywaj w pokoju babuniu [*].
Nie wiem kiedy następny rozdział, myślę, że w przyszły weekend :D
Drugi rok szkoły średniej a jak na razie najlepiej idzie mi... angielski :)
Zapraszam do komentowania to pomaga mi w pisaniu ;p
Kiss&hug
Pozdrawiam Valerie. xx

niedziela, 9 września 2012

Sooorki

MASSIVE SORRY  ale rozdziału dziś nie dodam, gdyż ponieważ iż.. wsadziłam gdzieś mój `magiczny zeszyt`, którym jest on napisany.. Przepraszam. Postaram się go jak najszybciej znaleźć i dodać notkę... jeśli wgl ktoś to czyta..
Pozdrawiam i przepraszam.. nieogarnięta Valerie xx

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 19

~Siv~

Rano przebudziłam się prawie wypoczęta, przyodziana w szlafrok po porannej toalecie zeszłam na dół gdzie byli tylko Is i Zayn, nie szczędzący sobie czułości.
-Darowali sobie byście, tu mieszkają też inni.
-Spokojnie Siv, to że nie ma z nami Horana, to nie znaczy, że musimy sobie oszczędzać, ja musiałem na was patrzeć, gdy Is była w podróży. - odezwał się Zayn odrywając się na chwilę od mojej przyjaciółki.
-Grrr.. - warknęłam i wróciłam na górę.
Postanowiłam zadzonić do blondyna.  Odebrał po pierwszym sygnale.
-Co tam kochanie? - usłyszałam jego słodki głos.
-Nudzę się straszliwie, do tego na dole ciągle się miziają i już mi nie dobrze - wyżaliłam się - brakuje mi twoich ust.
-Ooo. moja kochana dziewczynka, ja też tęsknię.
-A jak babcia? - zapytałam.
-Wciąż bez zmian, ale ucieszyła się na mój widok, zresztą nie tylko ona, cała rodzina była zadowolona - w jego głosie było słychać radość.
-Cieszę się z twojego szczęścia.
-Może przyleciałabyś do mnie?
-Coo? Pewny jesteś? Myślałam, że chcesz spędzić czas z rodziną.
-Jeśli przylecisz to spędzę go i z tobą i z rodziną czyli idealne.
-Jeśli tego sobie życzysz - uradowana zaczęłam się pakować.
Z walizką zeszłam na dół, oznajmiłam pozostałym, że lecę do Irlandii, nie byli tym zbytnio zdziwieni. Zgodzili się z naszą decyzją i wspólnie zajechaliśmy na lotnisko <znowu>. Pożegnaliśmy się i po 20 minutach siedziałam w samolocie lecący do rodzinnego kraju mojego chłopaka. Cały lot trwał krótko, może z racji tego, że cały przespałam. Na miejscu czekał już Niall z jakimś chłopakiem.
-Siv! - wydarł się na całe lotnisko i chwile po tym znalazłam się w uścisku połączonym z pocałunkiem.
-Misiek, jeden dzień a ja tak bardzo tęskniłam.
-Ja bardziej. Poznaj mojego brata.. Grega, Greg - zwrócił się do swojego towarzysza- to moja dziewczyna Silvia.
-Miło mi cię poznać - odezwał się brunet podając mi rękę - Niall dużo nam o tobie opowiadał, oczywiście nic negatywnego się tam nie znalazło. Przynam, że mój młodszy braciszek ma dobry gust.
-Heh.. mi także miło. - zarumieniłam się.
-Młody, zbieramy się, przed nami jeszcze droga powrotna - upomniał blondyna.
-No już - młodszy Horan ujął moją dłoń, dał buziaka i ruszyliśmy do wyjścia.
Droga do miejscowości chłopaków trwała około 1,5 h. Na miejscu czekała na nas rodzina Horanów.
-Ty pewnie jesteś Silvia, wybranka mojego synka, ja jestem Maura a to mój mąż Bobby - przestawiła się kobieta, wyglądała na miłą osobę, widać po kim Niall odziedziczył oczy, chociaż jego i tak były wyjątkowe.
-Tak, miło mi państwa poznać - uśmiechnęłam się i uściskałam ich dłonie.
-Chodźcie do środka, obiad już gotowy - pogoniła nas pani Horan.
Niall wział moją walizkę i razem weszliśmy do posiadłości jego rodziny.

~Is~

Super, Siv zostawiła mnie samą z tą czwórką wariatów, Danielle także nas opuściła, gdyż musiała wyjechać na 3 dni. Siedziałam nad basenem z nogami w wodzie zastanawiając się jak to teraz będzie. Z rozmyśleń wyrwał mnie ktoś, kto trzymał mnie teraz na rękach.
-Zayn! Co ty wyprawiasz - kryknęłam.
-No bo siedzisz tu sama, a ja się nudzę to przyszedłem.
Chwilę potem znalazłam się w wodzie.
-Malik! - wydrałam się gdy już się wynurzyłam.
-Słucham cię kochanie - zaśmiał się chłopak stojący nad basenem.
-Zginiesz marnie - zagroziłam.
Zadzwonił telefon, cała przemoczona weszłam do domu by go odebrać.
-Halo.
-Is? Tu ciocia, dzwonię żeby powiedzieć, że nasz wyjazd się trochę wydłużył i musimy tu jeszczę trochę zostać.
-Dobrze, to wasza praca.
-Nie gniewacie się?
-Nie, no co ty, chłopcy każdego dnia zapewniają nam rozrywkę.
-To dobrze, uważajcie na siebie, ja muszę kończyć. Do usłyszenia słońce.
-Pa ciociu.
Odłożyłam słuchawkę i poszłam do pokoju założyć suche ubranie. Gdy zeszłam na dół, usłyszałam krzyki dobiegające z kuchni. Po tym jak tam weszłam doznałam szoku, cała pokryta była mąką, cukrem jajkami i Bóg wie czym jeszcze. Sprawców było czterech czego można łatwo się domyślić. Liam chował się za drzwiczkami lodówki, Louis i Harry zasłonili się garnkami a Zayn przykył się ścierką.
-Nie było mnie 5 minut! Ciekawe kto tak urządził mi kuchnię.. Hmmm. -rozmyślałam głośno.
-Hihiihi - usłyszałam cichy chichot Harrego - ona nas nie widzi - szepnął do Lou.
-Tak głupku, w ogóle was nie widać.
-Ciołku, wydałeś nas! - skarcił go Liam zza drzwiczek.
-Li, proszę cię, a myślałam, że ty jesteś bardziej rozsądniejszy, żyję z bandą dzieciaków.
Przepraszamy - wszyscy stanęli w rządku z oślimi minami.
-Tratatata.. co tu w ogóle się stało?
-Chcieliśmy zrobić obiad.
-Coś wam nie wyszło. Tak więc teraz was zostawiam i idę skorzystać ze słońca a wy macie doprowadzić to miejsce do pierwotnego stanu.
-Tak jest! - zasalutowali.
Jak powiedziałam, wyszłam na taras i rozłożyłam się na leżaku. Słońce dzisiejszego dnia słońce było cudowne. Postanowiłam zadzwonić do Siv. Wybrałam więc numer, odebrała po kilku sygnałach.
-Tak słucham? - odezwała się zadowolona.
-No hej kochana, jak tam w Irlandii?
-Fantastycznie, Niall ma wspaniałą rodzinę a Mulingar jest piękne, co prawda nie zwiedziłam jeszcze całego, ale.. tu jest świetnie. - rozmarzyła się - a co tam w domu?
-No cóż, chłopcy sprzątają kuchnię bo zechciało im się robić we czwórkę obiad a wyszło tak, że nieźle ją przyozdobili, dzwoniła Małgosia, że wyjazd im się wydłużył a ja leżę i wygrzewam się na słoneczku - opowiedziałam.
-Hehe, to ciekawie masz.
-No, kurczę, jak ja bym chciała być na twoim miejscu.
-Haha, tak tu jest na prawdę fajnie. Ja muszę kończyć, mama Nialla mnie woła.
-No idź, nie możesz zawieść teściowej.
-Hahhahaha, śmieszna jesteś. Dobra pa, zadzwonię wieczorem.. albo jutro.
-No pa, kocham cie a i uściskaj żarłoka. - rzuciłam na pożeganie.
-Ja ciebie też, dobrze a ty resztę wariatów.
Odłożyłam telefon. Po 15 minutach coś przysłoniła mi słońce, otworzyłam oczy, przede mną stało stało czterech głupków.
-Czego dusza pragnie?
-Kuchnia lśni, możemy się dosiąść?
-Śmiało - zamknęłam z powrotem oczy.
-Może wieczorem wybralibyśmy się na klubu
-Mhmmmm. - wybełkotałam.
-Odpowiedź z entuzjazmem.
-Oj no możemy iść.
-To super, o 20? Psuje?
-Mhmm..
-Z naszego obiadu nici, może coś zamówimy?
-Jestem za.
-Ja też.
-Nie mam nic przeciwko.
Liam wybrał numer pizzerii i jako, że nie było z nami głodomora zamówienie było znacznie mniejsze. Po 30 minutach dotarły do nas 2 duże pizze, które zjedliśmy ze smakiem. Po 18 wygoniłam chłopaków do domu, gdyż sama potrzebowałam się przygotować. Gorący, odprężający prysznic, mocniejszy niż zwykle makijaż, włosy wyprostowałam i delikatnie podkręciłam końcówki, no i wybór stroju, postawiłam na wygodę, ale tak żeby było dość seksownie, wybrałam 'małą czarną' bez ramiączek, sięgała mi gdzieś do połowy ud. Po 1,5 godzinnych przygotowaniach, wyglądałam dość.. dobrze. Po 20 minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam. Miny chłopaków były bezcenne.
-Halo, chłopaki, jesteście tu?
Oni stali z otwartymi buziami i nic nie pojmowali.
-Hej głupki! - pstryknęłam im przed oczami.
-O ja.. - wypowiedź Harrego dała mi wiele do myślenia...
-Taa.. to idziemy?
-Malik, pewny jesteś, że Is będzie tam bezpieczna, coś mi się wydaje, że zwróci uwagę większości facetów w klubie. - odezwał się Liam.
-Na krok jej nie odpuszczę, niech wiedzą, że ta piękność jest moja - wypiął dumnie pierś po czym objął mnie i ruszyliśmy do zamówionej przez chłopaków taksówki.

~Siv~

Dzień spędziłam w towarzystwie rodziny Nialla, rozmawialiśmy  mnie, o nas o Polsce, zgodnie stwierdzili, że chcieliby tam kiedyś pojechać, co mnie ucieszyło. Potem Nialle pokazał mi trochę miasta, niestety musiał szybko wracać bo babcia prosiła o jego wizytę. W domu Maura pokazała mi zdjęcia kiedy to mój kochany chłopak był jeszcze mały, jejciu jaki był słodki. Pani Horan widząc mój zachwyt pozwoliła mi wziąć jedno na pamiątkę co mnie bardzo ucieszyło. Po godzinie nieobecności przyszedł blondyn. Z herbatą i górą kanapek ruszyliśmy do pokoju chłopaka.
-I jak ci się tu podoba? - zapytał gdy już zasiedliśmy na łóżku.
-Jest świetnie, cieszę się \, że tu jestem.
-Ja też się cieszę, w końcu poznałaś moją rodzinę, a pro po rodziny, moja babcia chce cię poznać. - uśmiechnął się słodko.
-Emm.. no dobrze. -odwzajemniłam to.
Przyglądając się sobie, nasze twarze się do siebie zbliżały. Niall odłożył talerz i złączyliśmy się w pocałunku. Wyszło tak, że on leżał na łóżku a ja na nim i nie zamierzaliśmy się od siebie odrywać, tzn odłączyliśmy nasze usta tylko po to by pozbyć się siebie górnej części garderoby.

~Is~

W klubie, który wybrali chłopcy bawiliśmy się świetnie. Zayn do tej pory dotrzymywał obietnicy i nie odstępował mnie na krok, wyjątkami były tańce z chłopakami z zespołu. Akurat siedziałam z nimi przy  stoliku, oni wlewali w siebie kolejne już porcje drinków, po a mną i Liamem, chociaż jego nerka wróciła do zdrowia, wolał dotrzymać mi towarzystwa, nie wyobrażam sobie drogi powrotnej z czterema wstawionymi facetami.
-Idzie ktoś tańczyć? Nie chce mi się patrzeć jak pochłaniacie następne porcje procentów. - do nich jednak nic nie docierało, na dodatek Li postanowił sobie gdzieś iść. 
Zabrałam się i poszłam do łazienki. Po wyjściu z niej poczułam, że ktoś złapał mnie za nadgarstek, odwróciłam się i ujrzałam nieznanego mi dotąd kolesia.
-No cześć piękna, zatańczysz? - zaproponował, przyjrzałam mu się, był nawet niczego sobie.
-Jasne, czemu nie - razem ruszyliśmy na parkiet.
Tańczyło nam się dobrze do puki jego ręce nie zjechały na moje pośladki.
-Ej, nie za daleko się posuwasz? - oburzyłam się.
-Nie... myślę, że nie - zaśmiał się - chodź może na świeże powietrze.
-Nie dzięki.
-Nie karz mi używać siły - zagroził.
W moich oczach mógł dostrzec przerażenie, pociągnął mnie za ręce, ja próbowałam mu się wyrwać, jednak bez efektów. Znaleźliśmy się na podwórku. Nikt nie zwracał uwagi na wariatkę wydzierającą się i szarpiącą z jakimś facetem, tak właśnie, nikt nie raczył mi pomóc. Przywarł mnie do ściany i usiłował chyba pocałować, lecz zdołałam mu się wyrwać i przywalić z liścia. On w ramach zemsty zamachnął się i walnął mi z całej siły. Poczułam ostry ból głowy, przed oczami zrobiło mi się ciemno, w tym momencie urwał mi się film.

~*~



I gotta be youuuuu! 
No witam młodzieży :D.
 Uhh ja nie mogę.. już jutro do szkoły.. będzie ciężko, dlatego też stwierdziłam, że rozdziały będę dodawać w weekendy. Chyba nie będziecie mieli mi tego za złe :)
Dzięki, że jesteście ze mną i czytacie to.. coś ;p
Liczę na jakieś komentarze, które bardzo mnie zadowalają.
Pozdrawiam Valerie/Iza ^^
Buśka ;*