"Never look back, remember yesterday. Smile for the future, tomorrow is another day." - Zayn Malik

środa, 7 listopada 2012

Przeeepraszammm

Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda... ktokolwiek.. niech da znak ;)
Zaniedbałam trochę bloga, ale moim usprawiedliwieniem jest oczywiście szkoła i multum nauki.. druga klasa liceum nie jest w cale taka łatwa -.-
W raz końcem wakacji skończyła mi się wena.. mam napisane 2-3 rozdziały w przód.. więc mam nadzieję nie długo jej dodam.
Dzisiejszej nocy zrodził się w mojej głowie inny pomysł na bloga xd.. Również z 1D ...  nie wiem czy jest sens go zaczynać.. jeśli byś czytał/a daj znać w postaci komentarza :)
Najpierw oczywiście skończę tego.. 
See you soon lovely.
Is. xx

sobota, 6 października 2012

Rozdział 21

~Siv~

Dowiedziałam się w jakiej sali leży Is. Chciałam jak najszybciej ją zobaczyć. Przez szybę widziałam jak leżała bezbronna, spała, obok niej dostrzegłam trzymającego ją za rękę Zayna, miał czerwone, opuchnięte oczy. Otworzyłam po cichu drzwi, jednak Malik i tak to usłyszał, spojrzał na mnie, w jego czekoladowych tęczówkach dostrzegłam ból, martwił się o nią.
-Witaj Siv. -odezwał się jako pierwszy.
-Cześć Zayn,
-Przepraszam.
--Za co?
-Za to, że zdołałem się nią zaopiekować, gdybym wtedy pohamował się z alkoholem i jej przypilnował... - w oczach zebrały mu się łzy..
-Teraz nie ma co już się nad sobą użalać, co się stało to się nie odstanie, musimy być dobrej myśli, najważniejsze żeby se teraz wybudziła. - próbowałam go pocieszyć, chociaż obiecałam sobie, ze będę silna co do nich, ale żal mi się go zrobiło, wiedziałam, że strasznie się tym przejął.
-Dzięki Siv. - uściskał mnie.
-Gdzie reszta przygłupów? - dopiero zauważyłam, że pozostała trójka jest nieobecna.
-Przed chwilą wyszli, siedzieli ze mną od rana.
-No dobrz, to może ty też idź do domu, wyśpij się - doradziłam.
-Nie ma mowy, nie zostawię jej - sprzeciwił się.
-No patrz, żeby nie było, że nie mówiłam.
Siedzieliśmy w ciszy wśród pikających maszyn. Przez ten pośpiech zapomniałam zadzwonić do Nialla. Przeprosiłam Zayna i wyszłam na korytarz.
-No w końcu - odebrał po pierwszym sygnale - ja tu od zmysłów odchodziłem.
-Przepraszam kochanie, bardzo się spieszyłam i wyleciało mi z głowy. Przepraszam.
-No już spokojnie skarbie, jesteś cała i zdrowa a to najważniejsze, co tam w domu? Nie pozabijałaś mi chłopaków? i jak się czuje Isabel? - wypytywał.
-Is bez zmian, a chłopakom wybaczyłam, nie potrafię się na nich długo gniewać- zaśmiałam się.- Zayn siedzi z nią od rana, zadręcza się biedaczek.
-Dziwisz się mu? Ja bym nigdy sobie nie wybaczył gdyby tobie coś się stało. Tęsknie za tobą ptysiu.
-Też tęsknię, brakuje mi już twoich ust.
-Yhh... nie nakręcaj mnie, bo zaraz wsiądę w samolot i będę u ciebie.
-Haha.. nie zapędzaj się, opiekuj się babcią i ucałuj ją ode mnie.
-Jasne, ze tak. Kocham cię, wiesz?
-Wiem, wiedz, że ja też ciebie kocham bardzo.
-Babcia mnie woła, zadzwonię jutro na skaypa, będę mógł cie przynajmniej zobaczyć.
-Dobrze, to do zobaczenia. Buziaki miśku.
-Pozdrów chłopaków i ucałuj Is jak się obudzi.
-Okej. Pa.
-Pa. Kocham cię! - i się rozłączył.
Poszłam jeszcze po kawę dla naszej dwójki, zapowiadała się długa noc.
*Następnego dnia*
Około 10 do szpitala wszedł Louis.
-Hej Siv - uściskał mnie na wejście - jak z nią? -wskazał na nadal śpiącą Is.
-Cały czas tak samo.
-Dobra, to może wy idźcie do domu. Na pewno jesteś głodna i zmęczona, Zayn - zwrócił się do przyjaciela. - ty też wracaj, odpoczniesz i wrócisz, nie chcesz chyba, żeby Is widziała cię w takim marku gdy się obudzi.
-Może masz rację, dzięki Lou. A gdzie reszta chłopaków? - zapytałam wychodząc.
-Zaraz przyjdą.
-No okej. To do zobaczenia później.
-Na razie - wyszliśmy z sali, gdy się odwróciłam ujrzałam Laouisa, który pochyla się nad pacjentką i delikatnie ją całuje.
Zamówiliśmy taksówkę, która odstawiła nas pod dom. Zayn wolnym krokiem ruszył do siebie, ja natomiast wróciłam do posiadłości cioci. Nawet się nie przebierając rzuciłam się na łóżko i zasnęłam momentalnie.Przebudziłam się około 18, wypoczęta. Włączyłam muzykę, wzięłam świeże ubranie i poszłam pod prysznic, którego bardzo potrzebowałam. Odświeżona i ubrana zeszłam na dół w celu przyrządzenia sobie jakiegoś posiłku. Postawiłam na tosty. Zasiadłam przed tv, włączyłam wiadomości, nie były zbyt interesujące, zajęłam się zajadaniem kolacji, jednak gdy usłyszałam z głośników telewizora nazwisko Horan od razu się wsłuchałam, na ekranie pokazany był mój Niall a u jego boku jakaś obca mi dziewczyna. Reporterzy wyrywali się z pytaniami, co to za dziewczyna, co ich łączy, co na to ja... Niall skomentował, że to tylko przyjaciółka i na tym skończyła się jego wypowiedź.Nie powiem, w środku coś mnie tknęło. Dostałam sms'a od mojego ukochanego, że czeka juz na mnie na skaypie. Zalogowałam się i po chwili nawiązał połączenie.
-No hej ptysiu, co tam u ciebie - przywitał się z uśmiechem.
-W porządku, oglądałam przed chwilą wiadomości - mina mu z rzędła .
-Czyli widziałaś też mnie.
-Mogę wiedzieć kim była ta dziewczyna?
-Jasne, to Paula, moja przyjaciółka z dzieciństwa, tylko przyjaciółka - zapewniał.
-No dobrze, wierzę ci i ufam. A jak babcia, lepiej?
-Tak, wraca do zdrowia - usmiechnął się.
Naszą rozmowę przerwa ł kobiecy głos dochodzący z drugiej strony kamerki, ktoś wołał Nialla, po chwili na ekranie pokazała się ta cała Paula, lecz chyba nie zauważyła, że Horan ze mną rozmawia, gdyż się na niego rzuciła i zaczęła całować. Serce mi się ścisnęło na ten widok, do oczu napłynęły łzy. Nie mogłam na to patrzeć, ze złością zatrzasnęłam laptopa. Wyłączyłam telewizor, naczynia włożyłam do zmywarki i zadzwoniłam po taksówkę, zaraz po tym wyłączyłam telefon gdyż dobijał się do mnie Niall. Usłyszałam trąbienie, wzięłam torebkę, włożyłam i uprzednio zamykając dom wsiadłam do auta. Pod szpitalem było pełno paparatzzi. Wypytywali się mnie o moje relacje z Niallem i jak skomentuję tę jego całą przyjaciółkę, zignorowałam ich. Weszłam do budynku i od razu skierowałam się do sali, w której leżała Is. Na miejscu była już cała czwórka.
-Hej Sivia - zawołali chórem co mnie rozśmieszyło.
-Cześć chłopaki.
-Odpoczęłaś trochę?
-Tak, zdrzemnęłam się, zjadłam coś tam i jestem pełna życia.
-Emm.. dzwonił Niall - na dźwięk jego imienia przeszedł mnie dreszcz - pyatł czemu masz wyłączony telefon.
-Jak Is? Nic się nie zmieniło? - próbowałam zmienić temat.
-Siv, coś się stało? - wypytywał Liam.
-NIe, em.. chcecie coś do jedzenia? Idę do automatu.
-Nie dzięki.
-To nie - opuściłam pomieszczenie, nie chciałam jakoś z nimi o tym gadać.
-Silvia! Poczekaj. - Liam wyszedł tuż za mną - coś się stało, widzę to po twojej minie.
-Nie ma czym się martwić.
-No powiedz, mi możesz wszystko powiedzieć - nalegał.
-Oh no dobra - usiadłam na krzesełku - rozmawiałam dziś z Niallem na skaypie, nagle wpada jakaś dziewczyna, rzuca si na niego  go całuje - opowiedziałam.
-... - Liam szukał widocznie odpowiedniego słowa - on się na pewno tego nie spodziewał.
-Nie broń go Li, całował się ze swoją "przyjaciółką" - pokazałam w powietrzu cudzysłów - na moich oczach, a jeszcze wczoraj mówił, że mnie kocha.
W tym momencie zadzwonił telefon Payne'a po minie stwierdziłam, ze to Niall.
-Spokojnie, odbierz, ja idę do tego automatu, mam ochotę na czekoladę.
Odchodząc słyszałam jak Liam krzyczy na niego. No cóż należało mu się. Kupiłam sobie tabliczkę czekolady, ona zdecydowanie poprawia humor. Wróciłam do chłopaków, Harry już przysypiał, Liama nie było a Zayn i Lou siedzieli po przeciwnych stronach łóżka Is, oboje trzymali ją za dłonie. Usiadłam na fotelu pod ścianą. Przyglądając im się usłyszałam ciągły dźwiek wydobywający sie z maszyn podłączonych do Isabel. Z przerażeniem patrzyłam to na przyjaciółkę to na chłopaków.
-Ludzie! Wezwijcie lekarza! Is nie zostawiaj mnie! - krzyczałam przez łzy.

~*~
Sexi mordki *.*

Po dłuższej nieobecności wróciłam z rozdziałem. To czy będą nowe.. zależy od was. :)
Czytasz=Komentujesz 
Lots of love. xx 
Valerie.

wtorek, 2 października 2012

Coś o sobie ;p

Nie wiem czy kogoś to zainteresuje.. po protu chciałam, żeby czytelnicy wiedzieli kto wymyśla te bzdury xd.
Dobra.. Mam na imię Iza, w lipcu skończyłam 17 lat. Pochodzę z małej miejscowości na podlasiu ok. 25 km od Białegostoku. Mam starsza siostrę i obydwu kochających rodziców. Brunetka o zielono-niebiesko-szarych oczach. Miała dla społeczeństwa, cierpliwa, zaskakuje bliskich swoimi humorami,  jestem jak kobieta w ciąży.. raz dobry humor aż skakać się chce a raz zmulona, że lepiej się nie odzywać. Directioner jestem od.. marca tego roku. Zaraziła mnie tym moja kochana przyjaciółka, która zna mnie jak nikt inny. Aktualnie uczęszczam do II klasy Liceum Ogólnokształcącego. Zainteresowania? Muzyka przeróżnego rodzaju oprócz metalu.. Uwielbiam spędzać czas z przyjaciółmi. Zawsze poprawiają mi humor :) W przyszłości pragnę wyjechać do Londynu, przynajmniej na rok. A dalej to już samo się potoczy :) Status? Wolna, wciąż czekam na tego, który chodź trochę bedzie przypominał jednego z chłopców xd. Gadam już bzdury. Nazwa Valerie oczywiście z piosenki, którą polubiłam dzięki naszemu kochanemu Lou, to z jego ust brzmi najlepiej ^^

Next rozdział w piątek bądź sobote.. zalezy od pogody :)
Kiss&Hug
Lov u all. Valerie. xx

piątek, 21 września 2012

:)

Kończę z tym blogiem.. nikt go nie czyta.. a jak już czyta to nie wyraża swojej opinii o co proszę.
Także I'm say "astala papa"

Dziękuję dziewczynom, które mnie wspierały a szczególnie Natce, jesteście wspaniałe :D :*

Kiss&Hug Valerie xx

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 20

~Liam~

Wyszedłem na chwilę zadzwonić do Danielle, gdy wróciłem zastałem dwóch ledwo kontaktujących kolesi, Louis się jakoś trzymał, ale chwilką..brakowało mi jednej osoby.
-Chłopaki, gdzie podziała się Isabel?
-Eeee... nie wiem - wybełkotał równocześnie Zayn i Harry.
-Miała iść do łazienki, ale nie ma jej do tej pory - stwierdził Lou.
-To może się ruszycie i jej poszukamy, wiecie ile napalonych kolesi się tu kręci?
Wstał tylko Lou, tamci prawie spali.
-Ja pójdę i przejrzę okolice łazienki i parkiet, ty idź na zewnątrz, może poszła się przewietrzyć- zleciłem.
Ruszyłem w wyznaczonym przez siebie kierunku, szukałem jej, bez skutku. Poczułem wibracje w kieszeni, dzwonił Lou.
-Liam? Proszę cię, wyjdź na zewnątrz, bo ja chyba źle widzę - wydawał się jakiś zszokowany.
Czym prędzej udałem się do wyjścia, w oddali zauważyłem grupkę ludzi, między nimi dostrzegłem Louisa, wszyscy byli czymś poruszeni, nie myśląc dłużej podszedłem tam. Ogarnął mnie szok, na ziemi leżała Isabel, miała rozciętą wargę i głowę, była nieprzytomna. Lekko się otrząsnąłem.
-Ludzie! - wrzasnąłem - co tak stoicie? Dzwonił ktoś na pogotowie?
-Tak, już jadą -usłyszałem z tłumu.
-Is! Hallo, Isabel - żadnej reakcji z jej strony.
Po chwili usłyszeliśmy sygnał nadjeżdżającej karetki. Lekarze ją opatrzyli i zabrali do samochody. Chciałem z nimi jechać jednak przypomniałem sobie a pozostałych idiotach, zapytałem więc o nazwę szpitala i wróciłem po chłopaków. Louis był przerażony całą tą sytuacją. Pomógł mi zgarnąć tych pijaków do taksówki by zawieść ich do domu. Na miejscy zostawiłem ich w łóżkach a sam pojechałem do szpitala, którego zabrali naszą przyjaciółkę.
-Dobry wieczór, chciałem się dowiedzieć co z dziewczyną, którą tu niedawno przywieziono - zapytałem miło wyglądającej kobiety siedzącej w recepcji.
-Pan z rodziny?
-Jestem jej przyjacielem, aktualnie jest pod moją opieką.
-W tej chwili jest na sali operacyjnej, sama 209 piętro II.
 -Dziękuję - pobiegłem we wskazane miejsce.
Czekałem, aż ktoś wyjdzie zza drzwi i uświadomi mnie o stanie Is. Po godzinie czekania w końcu pojawił się lekarz.
-Doktorze, co z nią?
-Dostała bardzo mocno w głowę, straciła trochę krwi, aktualnie jest w śpiączce, nie wiadomo jednak kiedy się wybudzi. Bądźmy jednak dobrej myśli. - wyjaśnił i odszedł.
W szpitalu spędziłem jeszcze godzinę, dłuższe czekanie nie miało sensu. Po powrocie do domu zasnąłem w mgnieniu oka. Obudziłem się a raczej zostałem obudzony przez Tomilnsona, który dobijał się do mojego pokoju.
-Właź.
-Liam, co z Isabel? Gdzie ona jest? - pytał wyraźnie przejęty.
-Isabel jet w szpitalu, miała operację, ktoś ją pobił, oberwała w głowę - powtórzyłem słowa lekarza.
-Co? Jak to?
-Tak to, wy zamiast jej pilnować woleliście się napić - warknąłem - podobno Ci na niej zależy.
-Ja.. ja nie wiedziałem, że tak będzie.
-Nikt nie wiedział, teraz sorry ale chcę zjeść śniadanie i jadę do Danielle.
Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i zszedłem na dół. W pomieszczeniu siedzieli już Harry i Zayn.
-Stary, może ty wiesz gdzie jest moja dziewczyna? - zapytał mulat.
-Jak ci powiem i tak nie uwierzysz - odpowiedziałem oschle - otóż tak jej wczoraj pilnowałeś, że wylądowała w szpitalu.
-Co kurwa!?
-To, że została pobita i teraz leży nieprz... - nie skończyłem wypowiedzi bo Malik już zniknął za drzwiami, po chwili zadzwonił mój telefon.
-Który szpital?! - krzyknął zdenerwowany, chyba biegł.
-św. Tomasza.

~Siv~

Obudziłam się w objęciach mojego ukochanego. Na dzień dobry pocałowałam go delikatnie na co ona się uśmiechnął i podniósł powieki ukazując swoje ślicznie morskie oczy.
-Witaj kochanie - odezwał się zachrypniętym głosem.
-No hej miśku.
-Jak się spało?
 -Wyśmienicie. Jakie plany na dziś?
-Na początek śniadanie w moim towarzystwie potem odwiedzimy babcie, hmm... potem może obiad, spacer. Cały dzień ze mną - uśmiechnął się  słodko.
-Awww... lubię takie dni.
-To teraz wstjemy i idziemy na śniadanko.
Oboje wydostaliśmy się z łóżka, ja ruszyłam do łazienki a Nialler do kuchni. Szybki prysznic dobrze mi zrobił, założyłam przygotowane ubrania i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie posiłek przygotowany przez mojego chłopaka.
-Śniadanie z głowy, teraz czas na wizytę u babci - stwierdził wkładając naczynia do zmywarki.
-Boję się, że mnie nie polubi. - rozmyślałam głośno.
-Nie masz czym się martwić, ta kobieta to najfajniejsza osoba na świecie - pocieszał mnie.
-Trzymam cię za słowo.
Ze splecionymi dłońmi ruszyliśmy do szpitala, gdzie aktualnie znajdowała się babcia Horan. Gdy doszliśmy na miejsce starsza kobieta nie spała.
-Niallerku słoneczko ty moje - przywitała go z ciepłym uśmiechem - kim jest ta osóbka, która ci dziś towarzyszy.?
-Babciu, to moja dziewczyna Silvia, wczoraj ci o niej opowiadałem.
-Ahh.. no tak, wybacz, pamięć w tym wieku zawodzi.
-Nic nie szkodzi- uśmiechnęliśmy się do niej - jak się pani czuje?
-Proszę, nie mów do mnie pani, może być Emili lub po prostu babciu, i czuję się już lepiej, dziękuję.
-Nie ma za co.. babciu.
-Powiedzcie mi, jak się wam układa?
-Wspaniale babuniu, Siv to najlepsze co mnie w życiu spotkało, po za zespołem oczywiście, ale jestem szczęśliwy, że ją mam. -objął mnie a ja się zarumieniłam.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę widząc radosnego Niallerka - powiedziała radośnie.
-Kocham Nialla i nie wyobrażam sobie życia bez niego, cały czas zadręczam się pytaniami jak to będzie gdy będę musiała wracać do Polski - po moim policzku mimowolnie spłynęła łza.
-Nie martw się kochanie, mówiłem Ci poradzimy sobie - chłopak próbował podnieść mnie na duchu.
Emili okazała się na prawdę wspaniałą kobietą, rozmawialiśmy, śmialiśmy się może jeszcze przez 2 godziny. Myślę, że się polubiłyśmy. Po pożegnaniu się z babcią wyszliśmy zadowoleni ze szpitala i ryszyliśmy na obiad, a następnie do parku gdzie usiedliśmy na ławce.
-Masz świetną babcię, patrząc na nią zatęskniłam za swoją. Najfajniejsza kobieta w mojej rodzinie - uśmiechnęłam się  na samo wspomnienie jej - lubiłam do niej przychodzić, porozmawiać a gdy miałam problem doradzała mi. Razem z Is robiłyśmy jej zakupy, ona w zamian opowiadała nam o swojej przeszłości za czasów wojny. To ona nauczyła mnie gotować, szyć. Tak bardzo za nią tęsknię - dałam się ponieść emocjom, Niall od razu mnie przytulił - Przepraszam skarbie, ale gdy sobie przypominam, że już jej z nami nie ma strasznie się wzruszam.
-Nic się nie stało, to nic złego. Kochasz babcię, masz prawo się popłakać. Ona patrzy na nas z góry i uśmiecha się gdy widzi Cię szczęśliwą.
-Jestem szczęśliwa dzięki tobie. Każdego wieczoru dziękuję jej, że postawiła ciebie na mojej drodze.
-Kocham Cię ptysiu.
-Ja ciebie bardziej.
Podczas tych wyznań patrzyliśmy sobie w oczy, teraz nasze usta się spotkały w namiętnym pocałunku. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy do domu by obejrzeć jakiś film. Około 20 leżeliśmy wtuleni w siebie oglądając PS Kocham Cie , zastanawiała się dlaczego Is jeszcze nie dzwoniła, postanowiłam się z nią skontaktować, lecz jej telefon nie odpowiadał, spróbowałam kolejny raz lecz znwou odezwała się sekretarka. Wybrałam więc numer Zayna, ten odebrał po kilku sygałach.
-Hallo. - usłyszałam  zachrypnięty głos Malika.
-Co ty spałeś? Nie ważne, dlaczego Is nie odbiera telefonu?- zapytałam.
-Siv, tylko się nie denerwuj, jesteśmy w szpitalu, wczorajszego wieczory Isabel została pobita i teraz leży w śpiączce.
Po tym co usłyszałam myślałam, że stanie mi serce.
-Czy ty sobie ze mnie jaja robisz? - wypowiedziałam ze spokojem. - powiedz, że żartujesz - po raz kolejny dzisiejszego dnia zaszkliły mi się oczy - Zayn! ja wam tego nie daruję, dlaczego do jasnej cholery mi o tym nie powiedzieiście - mój głos zadrżał.
-Nie chcieliśmy Ciebie martwić i odrywać od Nialla.
- To żadne wytłumaczenie, straciliście w moich oczach.
-Siv, przepraszamy, to nasza wina.. pip..pip.pip- nie mogłam już dłużej go słuchać.
-Ptysiu, co się stało? - odezwał się zmartwiony blondas.
-Isabel jest w szpitalu...znowu... przepraszam Niall ale muszę wracać do Londynu - przytuliłam go i zaczęłam się pakować..
-Rozumiem, nie martw się skarbie wszystko będzie dobrze, dołączę do ciebie jak tylko będzie to możliwe. - pocałował mnie w czoło - poczekaj, powiem dla Grega i zaraz odwieziemy cie na lotnisko.
-Dziękuję - wymówiłam przez łzy.
Niall wziął moją walizkę i razem zeszliśmy na dół. Przed wyjściem chciałam pożeganć jeszcze rodziców chłopaka.
- Siv? Co to za walizka, uciekasz nam już? - odezwała się pani Horan
-Tak, niestety, ale właśnie się dostałam telefon, że moja przyjaciółka jest w szpitalu i chcę jak najzybciej się przy niej znaleźć.
- Szkoda, że wyjeżdżasz, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy..
-Ja także mam taką nadzieję. Dziękuję za miłą gościnę. - uściskałam oboje rodziców chłopaka - do widzenia.
-Do widzenia Siv, przyjeżdżaj częściej z Niallem.
-Postaram się.
Niall włożył moją walizkę do samochodu i sam zajął miejsce z tyłu, koło mnie. Za kierownicą zasiadł Greg.
-Młody, przecież ty masz prawko, czemu sm nie zawieziesz swojej dziewczyny? - zapytał brata.
-Bo nie mógłbym się skupić na drodze gdy koło mnie siedzi moja piękność, która mnie opuszcza - mówiła blondyn patrząc na mnie - po za tym nie chce mi się samemu wracać.
-Mocne argumenty.-zaśmiał się starszy Horan.
Ruszyliśmy w stronę Dublinu. Całą drogę przegadaliśmy, śmialiśmy się. Na miejscu okazało się, że samolot mam dopiero na 1,5 godziny.
-Zjadłbym coś - odezwał się mój głodomorek.
-Ha, czemu mnie to nie dziwi. - powiedziałam równocześnie z Gregiem, spojrzeliśmy na siebie i wybuchneliśmy śmiechem.
Niall zrobił obrażoną minę, lecz po buziaku jaki ode mnie otrzymał na jego twarzy z powrotem pojawił się uśmiech. Wspólnie ruszyliśmy do retauracji.
-Tak właściwie, to co się stało Is? - zapytał brunet.
-Nie wiem, ale nie chcę być w skórze chłopaków gdy Silvia tam doleci - stwierdził Niall.
-Nie ręczę za siebie gdy ich zobaczę.
-Uhuhu, Nialler może uprzedź swoich kumpli, żeby unikali Siv, bo nie będziesz miał z kim śpiewać.
-Haha.. racja, uświadomię ich  tym.
Miło spędziliśmy czas we trójkę, lecz niestety nadszedł czas pożegnania.
-Już tęsknię, zadzwoń jak dolecisz i daj mi znać co z Is, też się o nią martwię. - wypowiedził się Niall.
-Dobrze kochanie, mam nadzieję, że niedługo znowu się zobaczymy.
-Pasażerowie lecący do Londynu proszeni są do bramek - rozległ się głos, który ogłaszał, że czas już się rozstać.
-Kocha cię ptyśku - wyszeptał mi do ucha po czym czule pocałował.
-Ja ciebie bardziej. Do zobaczenia wkrótce miśku - wyszeptałam i pobiegłam na odprawę.Lot minął szybko. Mimo woli musiałam zadzwonić do któregoś z tych idiotów, by dowiedzieć się gdzie leży moja przyjaciółka.
-Liam? Możesz mi powiedzieć w jakim szpitalu leży Isabel?
-Szpital św. Tomasza a czemu się pytasz? jesteś w Londynie?
-Tak i... macie przerąbane. - rozłączyłam się i pobiegłam po taksówkę i czym prędzej pojechałam pod podany adres.

~*~
Vas happenin potatoes :D?

Siema miśki, wróciłam z mega nudnym rozdziałem.. no ale.. zawsze coś ;p.
Dzięki dzięki, za te wejścia, niedługo wybije 3000 :D ;o
Musiałam wspomnieć o babci mojej przyjaciółki.. w prawdzie nie mojej biologicznej ale traktowałam ją jak babcie, fantastyczna kobieta :) Spoczywaj w pokoju babuniu [*].
Nie wiem kiedy następny rozdział, myślę, że w przyszły weekend :D
Drugi rok szkoły średniej a jak na razie najlepiej idzie mi... angielski :)
Zapraszam do komentowania to pomaga mi w pisaniu ;p
Kiss&hug
Pozdrawiam Valerie. xx

niedziela, 9 września 2012

Sooorki

MASSIVE SORRY  ale rozdziału dziś nie dodam, gdyż ponieważ iż.. wsadziłam gdzieś mój `magiczny zeszyt`, którym jest on napisany.. Przepraszam. Postaram się go jak najszybciej znaleźć i dodać notkę... jeśli wgl ktoś to czyta..
Pozdrawiam i przepraszam.. nieogarnięta Valerie xx

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 19

~Siv~

Rano przebudziłam się prawie wypoczęta, przyodziana w szlafrok po porannej toalecie zeszłam na dół gdzie byli tylko Is i Zayn, nie szczędzący sobie czułości.
-Darowali sobie byście, tu mieszkają też inni.
-Spokojnie Siv, to że nie ma z nami Horana, to nie znaczy, że musimy sobie oszczędzać, ja musiałem na was patrzeć, gdy Is była w podróży. - odezwał się Zayn odrywając się na chwilę od mojej przyjaciółki.
-Grrr.. - warknęłam i wróciłam na górę.
Postanowiłam zadzonić do blondyna.  Odebrał po pierwszym sygnale.
-Co tam kochanie? - usłyszałam jego słodki głos.
-Nudzę się straszliwie, do tego na dole ciągle się miziają i już mi nie dobrze - wyżaliłam się - brakuje mi twoich ust.
-Ooo. moja kochana dziewczynka, ja też tęsknię.
-A jak babcia? - zapytałam.
-Wciąż bez zmian, ale ucieszyła się na mój widok, zresztą nie tylko ona, cała rodzina była zadowolona - w jego głosie było słychać radość.
-Cieszę się z twojego szczęścia.
-Może przyleciałabyś do mnie?
-Coo? Pewny jesteś? Myślałam, że chcesz spędzić czas z rodziną.
-Jeśli przylecisz to spędzę go i z tobą i z rodziną czyli idealne.
-Jeśli tego sobie życzysz - uradowana zaczęłam się pakować.
Z walizką zeszłam na dół, oznajmiłam pozostałym, że lecę do Irlandii, nie byli tym zbytnio zdziwieni. Zgodzili się z naszą decyzją i wspólnie zajechaliśmy na lotnisko <znowu>. Pożegnaliśmy się i po 20 minutach siedziałam w samolocie lecący do rodzinnego kraju mojego chłopaka. Cały lot trwał krótko, może z racji tego, że cały przespałam. Na miejscu czekał już Niall z jakimś chłopakiem.
-Siv! - wydarł się na całe lotnisko i chwile po tym znalazłam się w uścisku połączonym z pocałunkiem.
-Misiek, jeden dzień a ja tak bardzo tęskniłam.
-Ja bardziej. Poznaj mojego brata.. Grega, Greg - zwrócił się do swojego towarzysza- to moja dziewczyna Silvia.
-Miło mi cię poznać - odezwał się brunet podając mi rękę - Niall dużo nam o tobie opowiadał, oczywiście nic negatywnego się tam nie znalazło. Przynam, że mój młodszy braciszek ma dobry gust.
-Heh.. mi także miło. - zarumieniłam się.
-Młody, zbieramy się, przed nami jeszcze droga powrotna - upomniał blondyna.
-No już - młodszy Horan ujął moją dłoń, dał buziaka i ruszyliśmy do wyjścia.
Droga do miejscowości chłopaków trwała około 1,5 h. Na miejscu czekała na nas rodzina Horanów.
-Ty pewnie jesteś Silvia, wybranka mojego synka, ja jestem Maura a to mój mąż Bobby - przestawiła się kobieta, wyglądała na miłą osobę, widać po kim Niall odziedziczył oczy, chociaż jego i tak były wyjątkowe.
-Tak, miło mi państwa poznać - uśmiechnęłam się i uściskałam ich dłonie.
-Chodźcie do środka, obiad już gotowy - pogoniła nas pani Horan.
Niall wział moją walizkę i razem weszliśmy do posiadłości jego rodziny.

~Is~

Super, Siv zostawiła mnie samą z tą czwórką wariatów, Danielle także nas opuściła, gdyż musiała wyjechać na 3 dni. Siedziałam nad basenem z nogami w wodzie zastanawiając się jak to teraz będzie. Z rozmyśleń wyrwał mnie ktoś, kto trzymał mnie teraz na rękach.
-Zayn! Co ty wyprawiasz - kryknęłam.
-No bo siedzisz tu sama, a ja się nudzę to przyszedłem.
Chwilę potem znalazłam się w wodzie.
-Malik! - wydrałam się gdy już się wynurzyłam.
-Słucham cię kochanie - zaśmiał się chłopak stojący nad basenem.
-Zginiesz marnie - zagroziłam.
Zadzwonił telefon, cała przemoczona weszłam do domu by go odebrać.
-Halo.
-Is? Tu ciocia, dzwonię żeby powiedzieć, że nasz wyjazd się trochę wydłużył i musimy tu jeszczę trochę zostać.
-Dobrze, to wasza praca.
-Nie gniewacie się?
-Nie, no co ty, chłopcy każdego dnia zapewniają nam rozrywkę.
-To dobrze, uważajcie na siebie, ja muszę kończyć. Do usłyszenia słońce.
-Pa ciociu.
Odłożyłam słuchawkę i poszłam do pokoju założyć suche ubranie. Gdy zeszłam na dół, usłyszałam krzyki dobiegające z kuchni. Po tym jak tam weszłam doznałam szoku, cała pokryta była mąką, cukrem jajkami i Bóg wie czym jeszcze. Sprawców było czterech czego można łatwo się domyślić. Liam chował się za drzwiczkami lodówki, Louis i Harry zasłonili się garnkami a Zayn przykył się ścierką.
-Nie było mnie 5 minut! Ciekawe kto tak urządził mi kuchnię.. Hmmm. -rozmyślałam głośno.
-Hihiihi - usłyszałam cichy chichot Harrego - ona nas nie widzi - szepnął do Lou.
-Tak głupku, w ogóle was nie widać.
-Ciołku, wydałeś nas! - skarcił go Liam zza drzwiczek.
-Li, proszę cię, a myślałam, że ty jesteś bardziej rozsądniejszy, żyję z bandą dzieciaków.
Przepraszamy - wszyscy stanęli w rządku z oślimi minami.
-Tratatata.. co tu w ogóle się stało?
-Chcieliśmy zrobić obiad.
-Coś wam nie wyszło. Tak więc teraz was zostawiam i idę skorzystać ze słońca a wy macie doprowadzić to miejsce do pierwotnego stanu.
-Tak jest! - zasalutowali.
Jak powiedziałam, wyszłam na taras i rozłożyłam się na leżaku. Słońce dzisiejszego dnia słońce było cudowne. Postanowiłam zadzwonić do Siv. Wybrałam więc numer, odebrała po kilku sygnałach.
-Tak słucham? - odezwała się zadowolona.
-No hej kochana, jak tam w Irlandii?
-Fantastycznie, Niall ma wspaniałą rodzinę a Mulingar jest piękne, co prawda nie zwiedziłam jeszcze całego, ale.. tu jest świetnie. - rozmarzyła się - a co tam w domu?
-No cóż, chłopcy sprzątają kuchnię bo zechciało im się robić we czwórkę obiad a wyszło tak, że nieźle ją przyozdobili, dzwoniła Małgosia, że wyjazd im się wydłużył a ja leżę i wygrzewam się na słoneczku - opowiedziałam.
-Hehe, to ciekawie masz.
-No, kurczę, jak ja bym chciała być na twoim miejscu.
-Haha, tak tu jest na prawdę fajnie. Ja muszę kończyć, mama Nialla mnie woła.
-No idź, nie możesz zawieść teściowej.
-Hahhahaha, śmieszna jesteś. Dobra pa, zadzwonię wieczorem.. albo jutro.
-No pa, kocham cie a i uściskaj żarłoka. - rzuciłam na pożeganie.
-Ja ciebie też, dobrze a ty resztę wariatów.
Odłożyłam telefon. Po 15 minutach coś przysłoniła mi słońce, otworzyłam oczy, przede mną stało stało czterech głupków.
-Czego dusza pragnie?
-Kuchnia lśni, możemy się dosiąść?
-Śmiało - zamknęłam z powrotem oczy.
-Może wieczorem wybralibyśmy się na klubu
-Mhmmmm. - wybełkotałam.
-Odpowiedź z entuzjazmem.
-Oj no możemy iść.
-To super, o 20? Psuje?
-Mhmm..
-Z naszego obiadu nici, może coś zamówimy?
-Jestem za.
-Ja też.
-Nie mam nic przeciwko.
Liam wybrał numer pizzerii i jako, że nie było z nami głodomora zamówienie było znacznie mniejsze. Po 30 minutach dotarły do nas 2 duże pizze, które zjedliśmy ze smakiem. Po 18 wygoniłam chłopaków do domu, gdyż sama potrzebowałam się przygotować. Gorący, odprężający prysznic, mocniejszy niż zwykle makijaż, włosy wyprostowałam i delikatnie podkręciłam końcówki, no i wybór stroju, postawiłam na wygodę, ale tak żeby było dość seksownie, wybrałam 'małą czarną' bez ramiączek, sięgała mi gdzieś do połowy ud. Po 1,5 godzinnych przygotowaniach, wyglądałam dość.. dobrze. Po 20 minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam. Miny chłopaków były bezcenne.
-Halo, chłopaki, jesteście tu?
Oni stali z otwartymi buziami i nic nie pojmowali.
-Hej głupki! - pstryknęłam im przed oczami.
-O ja.. - wypowiedź Harrego dała mi wiele do myślenia...
-Taa.. to idziemy?
-Malik, pewny jesteś, że Is będzie tam bezpieczna, coś mi się wydaje, że zwróci uwagę większości facetów w klubie. - odezwał się Liam.
-Na krok jej nie odpuszczę, niech wiedzą, że ta piękność jest moja - wypiął dumnie pierś po czym objął mnie i ruszyliśmy do zamówionej przez chłopaków taksówki.

~Siv~

Dzień spędziłam w towarzystwie rodziny Nialla, rozmawialiśmy  mnie, o nas o Polsce, zgodnie stwierdzili, że chcieliby tam kiedyś pojechać, co mnie ucieszyło. Potem Nialle pokazał mi trochę miasta, niestety musiał szybko wracać bo babcia prosiła o jego wizytę. W domu Maura pokazała mi zdjęcia kiedy to mój kochany chłopak był jeszcze mały, jejciu jaki był słodki. Pani Horan widząc mój zachwyt pozwoliła mi wziąć jedno na pamiątkę co mnie bardzo ucieszyło. Po godzinie nieobecności przyszedł blondyn. Z herbatą i górą kanapek ruszyliśmy do pokoju chłopaka.
-I jak ci się tu podoba? - zapytał gdy już zasiedliśmy na łóżku.
-Jest świetnie, cieszę się \, że tu jestem.
-Ja też się cieszę, w końcu poznałaś moją rodzinę, a pro po rodziny, moja babcia chce cię poznać. - uśmiechnął się słodko.
-Emm.. no dobrze. -odwzajemniłam to.
Przyglądając się sobie, nasze twarze się do siebie zbliżały. Niall odłożył talerz i złączyliśmy się w pocałunku. Wyszło tak, że on leżał na łóżku a ja na nim i nie zamierzaliśmy się od siebie odrywać, tzn odłączyliśmy nasze usta tylko po to by pozbyć się siebie górnej części garderoby.

~Is~

W klubie, który wybrali chłopcy bawiliśmy się świetnie. Zayn do tej pory dotrzymywał obietnicy i nie odstępował mnie na krok, wyjątkami były tańce z chłopakami z zespołu. Akurat siedziałam z nimi przy  stoliku, oni wlewali w siebie kolejne już porcje drinków, po a mną i Liamem, chociaż jego nerka wróciła do zdrowia, wolał dotrzymać mi towarzystwa, nie wyobrażam sobie drogi powrotnej z czterema wstawionymi facetami.
-Idzie ktoś tańczyć? Nie chce mi się patrzeć jak pochłaniacie następne porcje procentów. - do nich jednak nic nie docierało, na dodatek Li postanowił sobie gdzieś iść. 
Zabrałam się i poszłam do łazienki. Po wyjściu z niej poczułam, że ktoś złapał mnie za nadgarstek, odwróciłam się i ujrzałam nieznanego mi dotąd kolesia.
-No cześć piękna, zatańczysz? - zaproponował, przyjrzałam mu się, był nawet niczego sobie.
-Jasne, czemu nie - razem ruszyliśmy na parkiet.
Tańczyło nam się dobrze do puki jego ręce nie zjechały na moje pośladki.
-Ej, nie za daleko się posuwasz? - oburzyłam się.
-Nie... myślę, że nie - zaśmiał się - chodź może na świeże powietrze.
-Nie dzięki.
-Nie karz mi używać siły - zagroził.
W moich oczach mógł dostrzec przerażenie, pociągnął mnie za ręce, ja próbowałam mu się wyrwać, jednak bez efektów. Znaleźliśmy się na podwórku. Nikt nie zwracał uwagi na wariatkę wydzierającą się i szarpiącą z jakimś facetem, tak właśnie, nikt nie raczył mi pomóc. Przywarł mnie do ściany i usiłował chyba pocałować, lecz zdołałam mu się wyrwać i przywalić z liścia. On w ramach zemsty zamachnął się i walnął mi z całej siły. Poczułam ostry ból głowy, przed oczami zrobiło mi się ciemno, w tym momencie urwał mi się film.

~*~



I gotta be youuuuu! 
No witam młodzieży :D.
 Uhh ja nie mogę.. już jutro do szkoły.. będzie ciężko, dlatego też stwierdziłam, że rozdziały będę dodawać w weekendy. Chyba nie będziecie mieli mi tego za złe :)
Dzięki, że jesteście ze mną i czytacie to.. coś ;p
Liczę na jakieś komentarze, które bardzo mnie zadowalają.
Pozdrawiam Valerie/Iza ^^
Buśka ;*

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 18

~Siv~

-Co chcesz mi powiedzieć? -nieoczekiwanie weszłam do kuchni.
Is stała oparta o blat z kubkiem w ręku, mój kochany siedział przy wysepce nerwowo bawiąc się palcami.
-Bo... no bo .. jest taka sprawa - jąkał się - dzwoniła moja mama, babcia jest poważnie chora i muszę wrócić do Irlandii na kilka dni -wymówil smutno.
-Na jak długo? - poruszyło mnie, że będę musiała rozstać się z nim na jakiś czas.
-Myślę, że na jakiś tydzień, zależy od stanu babci, mam nadzieję, że się nie gniewasz.
-Nie no co ty, to twoja babcia, a rodzina jest najważniejsza.
-Dziękuję, biłem się z myślami, bałem się, że się wściekniesz.
-Głuptas, przecież nie zabronię ci odwiedzać własnej rodziny.
-Co za ulga.
-Kiedy wyjeżdzasz?
-Niestety dziś po koncercie.
-Mamy jeszcze czas żeby się skbą nacieszyć? Nie będę widziała cię tydzień... jak nie lepiej, muszę to jakoś odrobić.
-Proponuję kino, obiad i spacer w moim towarzystwie. - zaproponował.
-Odpowiada mi ta opcja - pocałowałam go i poszłam do sypialni przygotować się do wyjścia. Włożyłam płytę chłopaków do odtwarzacza i zaczęłam przygotowania. Pierwszym punktem był prysznic, obmyłam swoje ciało i włosy, następnie przykryta szlafrokiem ruszyłam tanecznym krokiem do garderoby po jakiś strój, zdecydowałam się na ten zestaw.Gotowa już zeszłam na dół, wszyscy tam siedzieli. 
-Ślicznie wyglądasz - powiedział Niall gdy stanął koło mnie, pocałował mnie, złapał za rękę i uprzednio oznajmiając, że wychodzimy skierowaliśmy się w stronę kina. Wybraliśmy, poprawka Horan wybrał horror, podczas którego czas spędziłam w objęciach chłopaka gdyż film okazał się zbyt straszny. Po kinie wybraliśmy się na wspaniały obiad a następnie długi spacer. Nialler był dobrze przebrany, więc fanki nas nie dopadły. Około 15 musieliśmy wracać do domu, przygotować się do wyjazdu na koncert. Szybko ze wszystkim się uwinęliśmy, nie zdążyłam nawet się przebrać i już po chwili całą siódemką <Danielle miała występ> siedzieliśmy w vanie chłopaków. Oni rozgrzewali swoje głosy a my z tego korzystałyśmy słuchając ich.
-Dziewczyny zaśpiewajcie z nami.
-Ale co?
-Może 'Save you Tonight'.
-Jasne.
Niall przygrywał na gitarze a ,y darliśmy się w niebogłosy. W końcu po 4 godzinach byliśmy na miejscu. Przed halą czekało na nich mnóstwo fanek, można było usłyszeć "Kocham cię Harry!", "Przytul mnie Niall", "Liam! Ożeń się ze mną!" i wiele wiele innych. Samochód podjechał do wejścia od tyłu. Cały zespół skierował się od razu do garderoby, gdzie zajęła się nimi stylistka i makijażystki. Przyglądając się im spostrzegłam małą dziewczynkę w chodziku, to zapewne byłą Lux, słodka dziecinka przyglądała się nam z uśmiechem.
-Hej malutka - przykucnęłam przed nią i podałam rękę, którą ujęła swoimi małymi łapkami.
-Śliczna co nie? - usłyszałam za sobą głos Nialla.
-Tak, cudowna - przytknęłam.
-Chłopcy wchodzicie za 15 sekund, zbierajcie się - wydarł się Paul.
-Powodzenia! - skierowałam się do każdego z chłopców, dałyśmy im po buziaku w policzek. Krzyki dziewcząt zwiększyły się o kilka decybeli gdy One Direction z uśmiechami na twarzy pojawili się na scenie. Koncert zaczął się od "Na na na" potem "Stand up" następnie były ich covery, co wyszło im niesamowicie. Stałyśmy za kulisami skacząc i śpiewając razem z chłopakami. Przyszedł czas na odpowiedzi na pytania. Były naprawdę śmieszne, np 'Jaka jest ich ulubiona pasta do zębów' lub 'Dlaczego Lou tak uwielbia paski'. Jedna z fanek zapytała kiedy w końcu poznają partnerki chłopców. Zayn i Niall spojrzeli na siebie znacxząco i uśmiechnęli się cwaniacko.
-Może teraz? - zapytał widownie Horan, w odpowiedzi dostał wisk typu 'aaaaaaaa" i 'taaaaak'.
My z Is zdezorientowane patrzyłyśmy na zbliżających się naszych chłopaków.
-Nie, nie, nie, nie ma mowy! - sprzeciwiłam się.
-Poszaleliście? - wydarła się moja przyjaciółka.
-No kochanie, nie bój się - namawiął ją Malik.
-Właśnie ptysiu, to nic strasznego, nasze fanki chcą was poznać. - wtrącił Niall.
-Ostatni raz, nie.
-Nialler wiesz co robić - zwrócił się do niego Zayn, ten przytaknął mu, wzięli nas na ręce i wynieśli do pozostałych.
-Głupki, nie darujemy wam tego - oświadczyłam im gdy już nas postawili.
Byłyśmy odwrócona tyłem, gdy zwróciłyśmy się w stronę krzyków zamarłam, 50 tysięcy par oczu było skierowane na nas. Pomachałam im na co usłyszałam głośne "Hello",
-No widzisz, nie jest tak źle. - szepnął mi do ucha Niall - Dziewczyny, chcę wam przedstawić mojego skarba, oto Silvia - otoczył mnie ramieniem i dał buziaka prosto w usta, przez co na hali rozbrzmiało głośne 'Awwww".
-A oto moja ukochana Isabel - odezwał się Zayn, złapał Is za rękę i powtórzył czynność Nialla, przez co te 'Awww' rozległo się ponownie.
Niall wręczył mi mikrofon.
-No więc nasze imiona już nacie, pochodzimy z Polski a tutaj przyjechałyśmy na wakacje, miałyśmy ogromne szczęście, że poznałyśmy te słodkie ciacha - wskazałam na chłopaków, na co oni się zarumienili - emm.. dzięki wam za miłe przyjęcie nas, mam nadzieję, że nie jesteście złe, że zajęłyśmy wam chłopców - usłyszałyśmy śmiechy - przepraszamy za przerwanie koncertu. My się zwijamy i oddajemy wam tych przystojniaków..Życzymy udanej zabawy. Cześć! - uśmiechnęłyśmy się do widowni, pomachałyśmy im i wróciłyśmy za kulisy. Po godzinie koncert dobiegł końca co wiązało się z tym, że nadszedł czas na pożegnanie mojego chłopaka.
Staliśmy na lotnisku skąd miał odlecieć samolot do Irlandii z blondynem na pokładzie. Horan żegnał się ze wszystkimi, ja stałam na końcu tej kolejki. Gdy przyszedł czas na mnie, łzy spływały po mojej twarzy.
-Ptysiu, nie płacz, proszę, dla mnie też jest ciężko, nie chcę Cię zostawiać - przytulił mnie tak mocno, że ledwo oddychałam - o ja głupi! Jak mogłem o tym nie pomyśleć, przecież możesz lecieć ze mną! - ożywił się nagle.
-Za późno kchanie o tym pomyślałeś, nie jestem spakowana, mam tylko tąsukienkę.
-Ehh.. przepraszam, że wcześniej na to nie wpadłem. - wyraźnie posmutniał , oczy mu się zaszkliły - będę tęsknił kochanie, bardzo będę tęsknił.
-Ja też miśku - wtuliłam się w niego, by ostatni raz w tym tygodniiu poczuć jego zapach.
-Osoby lecące lotem Londyn- Dublin proszeni są do odprawy - usłyszeliśmy głos z głośników.
-Kocham cię - powiedział, pocałował mnie czule - chłopaki, Is, opiekujcie się nią, jak wrócę ma być cała i zdrowa, no jak nie.. to nie ręczę za siebie. -ostrzegł pozostałych.
-Spokojnie Niallerku, już ja ich dopilnuję - dopowiedział Liam, no tak, nasz kochany Dady.
-Liczę na was..
Zrobiliśmy grupowego niedźwiadka i Niall musiał biec na samolot. Odleciał. Zapłakana wraz z resztą chłopaków i Isabel wróciliśmy do domu. Zmęczona całym dniem zasnęłam momentalnie. W środku nocy obudził mnie sms od mojego chłopaka "Przed chwilą doleciałem do Irlandii i jestem z drodze do Mulingar z moją mamą, to dopiero 3 godziny a ja już umieram z tęsknoty za tobą. Kocham bardzo, bardzo mocno. Niall xx." Resztkami sił odpisałam "Ja także bardzo tęsknię i także bardzo kocham. Wracaj szybko. Siv xx". Zamknęłam oczy i ponownie odleciałam do krainy snów.

~*~
Nie mogę się doczekać LWWY <3

No hej hej. W końcu ogarnęłam ten rozdział, zwlekałam i zwlekałam ale się przełamałam.
Wchodzę, któregoś dnia a tu ponad 2200 wyświetleń ;o Ja w szoku xd Do tego 9 obserwatorów.
Nie no straasznie dziękuję, żeby jeszcze tak z komentarzami było ahh..
Jak tam, przed nami ostatni tydzień wakacji.. wg mnie te 2 miesiące minęły za szybko..
Z jednej strony chcę tego 30 sierpnia bo premiera nowego singla chłopaków a z drugiej strony szkoła.. grr..
Jeśli macie jakieś pytania to do dyspozycji jest twitter @IzaOfficial_ lub ask.fm/IzaOfficial zapraszam :)
Jeszcze raz MASSIVE THANK YOU.!
Pozdrawiam. Valerie. xx

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 17

~Siv~

Rano obudziłam się nawet wyspana, pomyślałam, że to pierwsza noc od kilku dni, podczas której spałam sama, bez Nialla. Ogarnęłam się w łazience i zeszłam do kuchni, zjadłam śniadanie i usiadłam przed telewizorem czekając aż zejdzie Is. Wybiła 11 a jej nadal nie było. Stwierdziłam, że zrobię jej pobudkę. Wkroczyłam do jej pokoju tzw2 "wejściem smoka" , niestety na marne się wygłupiłam gdyż pokój przyjaciółki był pusty. Na łóżku znalazłam liścik. Tak nie martwić się, łatwo jej mówić. Pośpiesznie wybrałam numer Zayna, lecz on nie wiedział gdzie aktualnie znajdowała się Is, zadzwoniłam więc do Danielle, może ona coś poradzi.
-Hallo - usłyszałam ciepły głos mulatki.
-Hej Dan, nie przeszkadzam?
-Nie no co ty.
-Dzwonie zapytać czy może wiesz gdzie jest Isabel. - zapytałam z nadzieją.
-Wiem, jest z nami.
-Co? Ale gdzie? Jak? Po co?
-Spokojnie, jesteśmy w drodze do Menchesteru, chcemy znaleźć Eleanor.
-A no chyba, że, ale czemu nie powiedzieliście wcześniej?
-To była spontaniczna akcja, nie chcieliśmy cię wyciągać z łóżka a Is była już na nogach - wyjaśniła
-No dobra, dzięki na informacje, do zobaczenia wiczorem.
-No pa, do wieczora - odpowiedziała i się rozłączyła.
Napisałam sms'a do Zayna, żeby się nie martwili, wszystko opanowane,w odpowiedzi dostałam uśmieszek i zaproszenie do niech do domu. Skorzystam, wolę się nudzić z tymi wariatami niż siedzieć samotnie w domu. Po 5 minutach stałam już pod drzwiami chłopaków. Otworzył mi uśmiechnięty Niall.
-Ooo. Moja kobieta do mnie przyszła - przywitał mnie buziakiem.
-Spokojnie Horan, przyszła do nas wszystkich - wtrącił Harry - Hej Siv.
-Hej - uśmiechnęłam się.
-Cześć Silvia! - krzyknął z kuchni Zayn.
-No cześć - odpowiedziałam - a gdzie pan marchewka? - zapytałam zaskoczona nieobecnością Louisa.
-W nocy pojechał do Doncaster.
-Aha, no to jesteśmy tylko we czwórkę?
-Tak, co robimy?
-Słońce, gorące powietrze, chillout nad basenem? - zaproponował Hazza.
-Musiałabym iść się przebrać w strój.
-To leć, my będziemy za domem.
-Okej, zaraz wracam.
Szybkim krokiem ruszyłam do domu, zmienić ubranie na bikini. Po 10 minutach wróciłam do chłopaków. Ułożyłam się na leżaku, gospodarze rozpalali grilla, podłączyli też sprzęt z którego dochodziła muzyka. Brakowało mi tylko tamtej piątki, swoja drogą ciekawi mnie czy uda im sie pogadać z El. Z rozmyśleń wyrwał mnie Niall, z pytaniem czy chcę kiełbaskę.
-Na razie dziękuję - odpowiedziałam.
-To chodź do wody.
-To mogę zrobić.
Wskoczyliśmy razem do basenu na tzw bombę co dało widoczny efekt gdyż fala oblała siedzącego niedaleko Zayna. Mokry Malik..zniszczona fryzura... zły Malik.
-Ups.
-Ja wam dam ups...
Po wspaniałej zabawie w wodzie wyszliśmy by trochę odpocząć. Tak leniwie spędziliśmy około 3 godzin. Około 17 postanowiłam zadzwonić do Is, lecz odezwała się sekretarka, wybrałam więc numer Danielle.
-Tak słucham.
-Hej Dan, długo was jeszcze nie będzie? Nudzimy się tu z chłopakami.
-Myślę, że będziemy około 20.
-A czemu Is nie odbiera telefonu?
-Eeeee... rozładował jej się.
-Możesz mi ją dać na chwilkę?
-Poszła z Liamem do sklepu.
-Oho... no spoko, do to zobaczenia wieczorem.
-Pa si, nie roznieście domu.
-Haha. okej, postaramy się.
Zakończyłam rozmowę i poszłam do kuchni by czegoś się napić. Sącząc sok pomarańczowy poczułam czyjś oddech na szyi.
-Niall
-Mhhmmm..
-Nauczysz mnie grać na gitarze?. - zapytałam.
-A ty nauczysz mnie całować?
-Z ogromna przyjemnością.
Odległość między naszymi twarzami zmniejszyła się minimalnie, delikatnie musnęłam jego usta, a jemu widocznie było mało, wpił się w moje wargi tak, jakbym zaraz miała odejść.
-Obiecasz, że nigdy mnie nie zostawisz? - zapytał gdy po pość długim pocałunku oderwaliśmy się od siebie.
-Ja mogę to obiecać, ale zastanawiałeś się nad tym co z nami będzie, gdy ja wyjadę do Polski, a ty w trasę.? Jak to sobie wyobrażasz?
-Przetrwamy, nie wyobrażam przy sobie innej kobiety niż ty.
-Awwww. Niall, kocham cię wiesz?
-Emm, nie bardzo, musisz mi to pokazać.
-No to patrz. - nasze usta znów spotkały się w namiętnym pocałunku, żadne z nas nie chciało tego przerywać.
-Serio? Nie możecie robić tego w sypialni? - nie zauważyliśmy nawet, że w kuchni pojawił się Malik. - muszę na was patrzeć akurat jak nie ma przy mnie Is, jesteście straszni.
-Uspokój się Malik, niedługo twoja dziewczyna wróci to zaspokoisz swoje potrzeby.
-Niby jeden dzień a ja już za nią tęsknię...

~Is~

Dzień z Lou był przyjemny, nie wiem dlaczego El tak postąpiła.
-Is, nad czym myślisz? - usłyszałam głos Louisa
-Nad niczym konkretnym, zastanawiam się tylko co wstąpił w Eleanor, dlaczego zachowała się tak podle w stosunku do ciebie.
-Nie wiem, widać jej nie wystarczałem.
-Kochasz ją nadal?
-Chyba tak, takie uczucie tak szybko nie mija.
Szliśmy dróżką, która prowadziła do wyjścia z lasu. Obok samochodu Louisa stał jeszcze jeden, a w ni siedzieli Liam i Danielle. 
-Hej Is, jak minął dzień - przywitała mnie mulatka, która wyszła z auta.
-Bardzo dobrze, a wy? co tu robicie?
-Przyjechaliśmy po ciebie, przecież nie możesz wrócić do domu z Lou.
-Ahh... no jasne - walnęłam się z głupoty w głowę - a ty kiedy wracasz?-zwróciłam się do Tomilnsona.
-Jutro rano, chcę spotkać się z mamą, stęskniłem się za dziewczynkami.
-Rozumiem, uważaj na siebie - dałam mu lekkiego całusa na pożegnanie i wsiedliśmy do samochodu.
-Tak właściwie to co robiliście cały dzień po za domem?
-Byliśmy tu i tam, ale oficjalnie to we trójkę byliśmy w Menchesterze u El.. ale jej nie zastaliśmy - uśmiechnął się ciepło Liam.
Po 19 dotarliśmy do domu chłopaków, było tam cicho...zbyt cicho.
-Halo, jest ktoś w domu?- zawołał Payne.
-W kuchni! - usłyszeliśmy głos Nialla.
-No siema, a gdzie reszta?
-Pojechali na zakupy.
-Przecież wczoraj uzupełniałem zapasy.
-No, ale zrobiliśmy dziś sobie grilla i tak wyszło, że większość zjedliśmy.
-Okej, spoko, mamy jakieś plany na wieczór?
-Chłopaki zaproponowali maraton filmowy.
-A pamietasz, że jutro mamy próby do sobotniego koncertu.
-Oczywiście, a Lou kiedy wraca?
-Dzwonił do mnie niedawno, powiedział, że jutro z rana powinien być.
-No dobra.
W tym samym momencie usłyszeliśmy warkot silnika a po chwili do domu weszli Zayn, Harry i Siv obładowani zakupami.
-Isabel! -krzyknął Malik gdy tylko mnie zobaczył.
-Hej - uściskałam go.
-Jak Ci minął dzień, nawet nie wiesz jak tęskniłem.
-Dzień minął bardzo dobrze. Zwiedziłam trochę Anglii jadąc do El..
-Cieszę się a teraz chodźcie włączymy jakiś film. 
Wzięliśmy przekąski i zasiedliśmy przed telewizorem. Dziś wypadło na Madagaskar. Uwielbiam tą bajkę. Było dużo śmiechu, więc chłopcy zechcieli jeszcze obejrzeć kolejną część. Około 23 zaczęliśmy zbierać się do spania. Wraz ze swoimi partnerami poszliśmy do swoich pokoi by tam odpłynąć do krainy Morfeusza.
Następnego ranka obudziłam się w pustym łóżku. Zegarek wskazywał kilka minut po 11, więc chłopcy już jakiś czas są na próbie. Wyczołgałam się z pod kołdry, narzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam do kuchni. Tam czekała na mnie świeżo parzona kawa i tosty. W salonie siedziała ubrana już Siv, zapatrzona była w ekran swojej komórki, na jej twarzyczce zagościł uśmiech, domyślam się więc, że pisała z naszym kochanym Horanem.
-Hej, co ty taka wesoła od rana? - zapytałam wchodząc do pokoju ze śniadaniem w ręku.
-A nic, Niall mnie rozśmiesza, zamiast brać udział w próbie to pisze jak bardzo tęskni. Wariat. - roześmiała się.
-Zakochany w tobie za zabój wariat - poprawiłam.
-Mhmm..- zarumieniła się.
-Słuchaj, może zadzwoniły byśmy po Danielle? Urządziłybyśmy sobie domowe spa.
-Dobry pomysł, to ty dzwoń a ja pójdę przygotuję rzeczy. Wykonałam telefon do Peazer, ta potwierdziła swoją obecność za jakieś 30 minut gdyż właśnie kończy trening. Gdy skończyłam rozmowę na dół zeszła  Siv.
-Dan zaraz do nas dołączy.
Zasiadłyśmy przed telewizorem czekając na mulatkę. Silvia cały czas była zapatrzona w telefon. Zaciekawiło mnie czy Zayn coś do mnie pisał. Raz dwa znalazłam się w sypialni gdzie aktualnie znajdował się mój telefon. Były 3 wiadomości, 2 od Louisa i 1 od Malika. Odczytałam najpierw te od Tomilnsona. Jedna brzmiała "Dojechałem do Doncaster i już za wami.. za tobą tęsknię. Śpij dobrze. Lou. xx" domyślam się, że napisał to jeszcze wczoraj wieczorem. Druga to " Witaj Londynie i witaj kochana Is, życzę miłego dnia. Lou. xx" Odpisałam mu " Także życzę miłego dnia. Buziaki. Is, x" Na koniec został mi sms od Zayna "Przepraszam, że nie obudziłaś się przy moim boku, słodko spałaś i nie chciałem Cię budzić. Zobaczymy się wieczorem. Kocham. Zayn. xx" Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu, odłożyłam telefon i zeszłam na dół. Soją obecnością zaszczyciła nas Danielle. Wspólnie zrobiłyśmy sobie maseczki na twarz, zrobiłyśmy manicure i pedicure a do tego dołączyła jeszcze niespodzianka od Dan czyli masażystki. Wspaniały dzień z przyjaciółkami. Około 18 wrócili chłopcy, akurat na kolację, którą przyrządziłyśmy z dziewczynami. - góra naleśników z owocami, bitą śmietana i czekoladą, Niallowi to aż oczy się świeciły zresztą pozostali też byli tym zachwyceni. Po udanym posiłku udałam się pod gorący prysznic. Stałam tak, czując jak krople wody obijają się o moje ciało. Po 10 minutach obserwowałam się przed lustrem owinięta ręcznikiem i zastanawiałam się co Zayn we mnie widzi. Patrząc tak nie zauważyłam, że w stoi w drzwiach.
-Długo tu jesteś? - zapytałam.
-Wystarczająco by stwierdzić, że jestem szczęściarzem - mówił  podchodząc do mnie, ręce położył mi na talii a usta na moich wargach. Zatraciliśmy się w czułym pocałunku, przez moja nieuwagę ręcznik zsunął się na ziemię, odkrywając przy tym moje ciało. Zayn wziął mnie na ręce i przeniósł na łóżko nie odrywając się od moich ust.

~Siv~

Razem z Liamem, Danielle i Niallem zasiedliśmy przed telewizorem, Lou i Harry zwinęli się do domu pod pretekstem zmęczenia. Usiadłam na kanapie, na moich kolanach spoczywała głowa Nialla, tamta para rozłożyła się na ziemi. Oglądaliśmy jakaś komedię, ja jednocześnie bawiłam się blond czupryną mojego słodziaka. Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, usłyszałam ciche pochrapywanie, które dochodziło z ust Horana. Nie chciałam go budzić więc do rana spałam w tej samej pozycji. Około 10 przebudziłam się a Nialla już nie było. Usłyszałam odgłosy wydobywające się z kuchni. Cała obolała ruszyłam w tamtym kierunku.
-Musisz jej powiedzieć - usłyszałam głos Is.
-Boję się - odpowiedział Irlandczyk.
-Zrozumie, kocha cie, więc zrozumie. - dodawała mu otuchy.

~*~

Czytasz=komentujesz
Pod ostatnim rozdziałem było aż 6 komentarzy. bardzo mnie to ucieszyło, lubię wiedzieć jakie są wasze opinie na temat bloga. coraz lepiej :)
Oby tak dalej albo i lepiej :D
Pozdrawiam. Valerie. xx

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 16

-Dziewczyny porywamy was do kina - wypalił Horan.
-Ta.. dobrze, że uprzedziliście - powiedziała z ironią moja przyjaciółka.
-To raz raz lećcie się przygotować, poczekamy. - zaoferoał Zayn.
Zwinnym krokiem ruszyłyśmy na górę ogarnąć swój wygląd. Delikatny makijaż, z włosów uplotłam warkocza a jako dzisiejszy strój wybrałam to. Uwinęłam się w 15 minut. Zeszłam na dół, Siv już tam była.
-Ślicznie wyglądasz - podszedł do mnie Zayn i złożył na moich ustach czuły pocałunek.

~Siv~

Dziwię się sobie, że wyrobiłam się w 10 minut. Popatrzyłam na mojego Nialla, kocham go, nie wyobrażam sobie jak to będzie gdy wyjedziemy do Polski, niby to dopiero za półtora miesiąca ale boję się tego.
-Skarbie? Czemu mi się tak przyglądasz? - zaptyał.
-A nic, patrzę jakiego przystojnego mam chłopaka - wyszczerzyłam się do niego.
-Oooo.. słodka jesteś - dał mi buziaka.
-To jak? Zbieramy się? - zawołała z holu Is.
-Tak, możemy iść. - odpowiedziałam.
Niall złapał mnie za rękę i wyszliśmy. Londyn wieczorem jest taki przyjemny, mało samochodów, oświetlone drogi.
-Nie boicie się, że ktoś was z nami rozpozna - zaciekawiłam się.
-Co masz na myśli?
-No np fnki, nie wiedzą, że jesteśmy waszymi dziewczynami, zastanawiam się jak one to przyjmą.
-Kochamy nasze fanki, ale mamy też życie prywatne.
-Skoro tak mówisz.
Po drodze nie zabrakło pamiątkowych zdjęć. Po jakiś 30 minutach doszliśmy do kina. Chłopcy poszli kupić bilety a my czekałyśmy na nich z boku. Podeszło do nas dwóch chłopaków, rozpoznałam w nich tych z BTR.
-Hej Is - przywitał się jeden z nich.
-Bo cześć Carlos, poznaj to moja przyjaciółka Silvia, Siv to Carlos i James - przedstawiła nas sobie.
-Miło poznać - z uśmiechem podała im rękę, którą uścisnęli.
-Nam również, jesteście tu same? - zapytał James.
-Emm.. nie, tam są nasi chłopcy - wskazałam idących w naszą stronę Nialla i Zayna.
-Co jest? O siemasz Carlito, James bracie, dawno się nie widzieliśmy - zagadali gdy już podeszli.
-No siema. No proszę nasze 2/5 One Direction wyrwało e piękne Polki? - odezwał się Carlos.
-Mieliśmy szczęście - powiedział dumnie Horan obejmując mnie.
-Może jak będziemy w Polsce to też kogoś spotkamy. - rozmyślali.
-Większe szanse niż w Niemczech< dop. od aut. do Niemek nic nie mam> - szepnęłam Is po polsku co ją rozśmieszyło, chłopcy chyba usłyszeli bo dziwnie na nas spojrzeli.
-Możecie przejść na angielski?
-To idziemy na ten film?
-Tak, cześć chłopaki, miło było was poznać.
-Udanej trasy.
-Dzięki, cześć wam.
Weszliśmy na salę, ludzi było niewiele.
-Co to za film?
-Prometeusz.
Po filmie chłopcy zabrali nas na romantyczny spacer po Londynie. W domu byłyśmy kulka minut po północy. Nie mogłam zasnąć, więc poszłam d Is, która także nie spała.
-Też nie dasz rady zasnąć? - zapytała.
-No nie, nie wiem czemu.
-Ehh.. nie wiem co robić.
-Co masz na myśli?
-Pamiętasz jak wczoraj w nocy się zgubiłam, Lou mnie znalazł.
-No tak, jak was znaleźliśmy spałaś na jego kolanach.
-Pocałował mnie tej nocy.
-Co?
-To nie wszystko, w namiocie przytulił mnie do siebie, w jeziorze pod wodą znów nie pocałował. Najgorsze to, że wcale mu nie przerwałam.
-Może stara sie odreagować stratę po El.
-Mówił, że ma już tak od dawna, Nie wiem.. jak to teraz będzie? Kocham Zayna, ale Louis też nie jest mi obojętny. Czuję się jak w jakiejś brazylijskiej telenoweli.
-Trzeba będzie coś na to zaradzić.
-Ha, tylko co?
-Coś wymyślimy, na razie chodź spać, może uda nam się zasnąć.
-Dobranoc.
-Śpij dobrze.
Wyszłam z jej pokoju, skierowałam się jeszcze do kuchni po wodę. Przechodząc koło frontowych drzwi zauważyłam coś leżącego na podłodze, coś czym okazała się koperta zaadresowana do Is. Zastanawiając się kto mógł to podrzucić ruszyłam znowu do jej pokoju, spała, kopertę położyłam na stoliku nocnym. Po cichu wymknęłam się z pomieszczenia i wróciłam do siebie.Po kilku minutach zasnęłam.

~Is~

Około 5 rano obudził mnie dźwięk sms'a. Był od Louisa, zdziwiłam się, co on chce o tak wczesnej porze. Odczytałam wiadomość. "Otwórz kopertę". Pomyślałam o jaką kopertę mu chodzi... mój wzrok napotkał obiekt moich rozmyśleń na nocnej szafce 'Skąd ona się tu wzięła?. Otworzyłam jak prosił.
"Droga Isabel
Nie wiem w jakim celu to piszę, ale chcę żebyś wiedziała.. zakochałem się. Z początku myślałem, że to tylko zwykłe zauroczenie, bo przecież miałem Eleanor, ale po tej nocy w lesie coś zrozumiałem. O 5.30 będę czekał w samochodzie pod twoim domem, jeśli chcesz wyjdziesz i spotkasz się ze mną, wyjaśnimy co nam na sercu leży, jeśli nie... zrozumiem.
Louis. xx"
Spojrzałam na zegarek, była 5.20. Nie wiem co mną pokierowało, ale ubrałam się i po cichu wyszłam z domu. Zostawiłam kartkę Siv by się nie martwiła, że jestem bezpieczna i pewnie niedługo wrócę. Usiadłam na ławce przed domem i czekałam na niego. Przyjechał, gdy mnie zobaczył na jego twarzy zagościł uśmiech. Wsiadłam do samochodu, nieświadomo tego co robię.
-Jednak jesteś, czyli Ci na mnie zależy.
-Lou, o co chodzi, co miał znaczyć ten list?
-Wyjaśnię ci na miejscu.
-0Jakim miejscu, gdzie ty chcesz jechać?
Nie odpowiedział, samochód ruszył w nieznanym mi kierunku. Dręczyły mnie pytania, gdzie jedziemy, po co tam jedziemy i co z innymi... jak zareagują na nieobecność naszej dwójki. Po 2 godzinach jazdy, które przespałam dojechaliśmy na miejsce. Louis zaparkował auto przed jakimś lasem.
-To tu?
-Nie do końca, musimy jeszcze trochę przejść aby dojść do celu.
-Lou, czemu my tu jesteśmy?
-Dojdziemy to porozmawiamy - ujął moją dłoń, pocałował i wysiadł z samochodu. Przeszedł na moją stronę i jak dżentelmen otworzył drzwi. Gdy wysiadłam ponownie chwycił mnie za rękę, splótł nasze palce i ruszył w stronę lasu. Szliśmy może z 20-30 minut, po długim spacerze wyszliśmy na dużą polanę otoczoną drzewami. Na środku stał śliczny domek, obok płynęło niewielkie źródełko.
-Loui, co my tu robimy?
-Chciałem spędzić z tobą dzień. - uśmiechnął się.
-A co z reszą? Przecież...
-Spokojnie, ja oficjalnie jestem w Doncaster, a ty z Liamem i Danielle.
-Jak to? z nimi? Onie wiedzą, że jestem tu.. z tobą?
-Tak, Liam obiecał, że będzie nas krył przed chłopakami i Siv.
-Ty to wszystko zaplanowałeś.
-Tak, teraz chodź, zaparzę herbatę, z rana jest trochę chłodno.
Weszliśmy do dość przytulnego domku. Usiadłam na mięciutkiej kanapie, a Lou skierował się do kuchni. Włączyłam telewizor, nie było w nim jednak nic ciekawego. W końcu do salonu wszedł roześmiany Tommo.
-Co cię tak bawi?
-Nic, po prostu cieszę się, że jesteś tu ze mną.
-Skoro już tu jesteśmy to powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi.
-Chodzi o to.. że się w tobie zakochałem, po tych dniach spędzonych z tobą jestem tego pewien.
-Loui ale... - nie dane mi było dokończyć. Przysunął się i mnie pocałował z taką namiętnością jakiej nigdy nie poczułam. Nie wiem czemu, ale nie chciałam tego przerywać. Położyłam się na plecach ni odrywając się od niego. Moje ręce znalazły się w jego niesfornie ułożonych kasztanowych włosach, on swoimi błądził po moich plecach podwijając przy tym bluzkę. Jego pocałunki przeszły na szyję a ręce do rozpięcia od stanika. Moja bluzka jak i jego koszula leżały już na podłodze a my dalej nie poprzestaliśmy na czynności jakiej byliśmy oddani.
*po jakimś czasie*
Obudziłam się okryta kocem, obok mnie spał słodko Lou. Nie chcąc go budzić narzuciłam na siebie leżącą najbliżej jego koszulę, która sięgała mi do ud i wyszłam przed dom. Znajdowała się tam ławka otoczona morzem różnorodnych kwiatów, usiadłam na niej i zapatrzyłam się przed siebie, rozmyślając co będzie dalej. Po kilku minutach doszedł do mnie Louis w samych bokserkach z dwoma kubkami gorącej czekolady. Usiadł a ja oparłam się o jego klatkę piersiową, on mnie objął pocałował w głowę i tak w ciszy siedzieliśmy ciesząc się swoją obecnością.

~*~

O mamma mija. Jeszcze się pytają. Of curse that YES boys.! <3

Siemaneczko. Czytajcie komentujcie, mnie to bardzo zadowala, wiem wtedy, że mam komu pisać. :)
W następnym myślę, że będzie więcej Siall, żeby nie było ;p.
Pozdrawiam. Valerie. xx