~Siv~
Rano przebudziłam się prawie wypoczęta, przyodziana w szlafrok po porannej toalecie zeszłam na dół gdzie byli tylko Is i Zayn, nie szczędzący sobie czułości.
-Darowali sobie byście, tu mieszkają też inni.
-Spokojnie Siv, to że nie ma z nami Horana, to nie znaczy, że musimy sobie oszczędzać, ja musiałem na was patrzeć, gdy Is była w podróży. - odezwał się Zayn odrywając się na chwilę od mojej przyjaciółki.
-Grrr.. - warknęłam i wróciłam na górę.
Postanowiłam zadzonić do blondyna. Odebrał po pierwszym sygnale.
-Co tam kochanie? - usłyszałam jego słodki głos.
-Nudzę się straszliwie, do tego na dole ciągle się miziają i już mi nie dobrze - wyżaliłam się - brakuje mi twoich ust.
-Ooo. moja kochana dziewczynka, ja też tęsknię.
-A jak babcia? - zapytałam.
-Wciąż bez zmian, ale ucieszyła się na mój widok, zresztą nie tylko ona, cała rodzina była zadowolona - w jego głosie było słychać radość.
-Cieszę się z twojego szczęścia.
-Może przyleciałabyś do mnie?
-Coo? Pewny jesteś? Myślałam, że chcesz spędzić czas z rodziną.
-Jeśli przylecisz to spędzę go i z tobą i z rodziną czyli idealne.
-Jeśli tego sobie życzysz - uradowana zaczęłam się pakować.
Z walizką zeszłam na dół, oznajmiłam pozostałym, że lecę do Irlandii, nie byli tym zbytnio zdziwieni. Zgodzili się z naszą decyzją i wspólnie zajechaliśmy na lotnisko <znowu>. Pożegnaliśmy się i po 20 minutach siedziałam w samolocie lecący do rodzinnego kraju mojego chłopaka. Cały lot trwał krótko, może z racji tego, że cały przespałam. Na miejscu czekał już Niall z jakimś chłopakiem.
-Siv! - wydarł się na całe lotnisko i chwile po tym znalazłam się w uścisku połączonym z pocałunkiem.
-Misiek, jeden dzień a ja tak bardzo tęskniłam.
-Ja bardziej. Poznaj mojego brata.. Grega, Greg - zwrócił się do swojego towarzysza- to moja dziewczyna Silvia.
-Miło mi cię poznać - odezwał się brunet podając mi rękę - Niall dużo nam o tobie opowiadał, oczywiście nic negatywnego się tam nie znalazło. Przynam, że mój młodszy braciszek ma dobry gust.
-Heh.. mi także miło. - zarumieniłam się.
-Młody, zbieramy się, przed nami jeszcze droga powrotna - upomniał blondyna.
-No już - młodszy Horan ujął moją dłoń, dał buziaka i ruszyliśmy do wyjścia.
Droga do miejscowości chłopaków trwała około 1,5 h. Na miejscu czekała na nas rodzina Horanów.
-Ty pewnie jesteś Silvia, wybranka mojego synka, ja jestem Maura a to mój mąż Bobby - przestawiła się kobieta, wyglądała na miłą osobę, widać po kim Niall odziedziczył oczy, chociaż jego i tak były wyjątkowe.
-Tak, miło mi państwa poznać - uśmiechnęłam się i uściskałam ich dłonie.
-Chodźcie do środka, obiad już gotowy - pogoniła nas pani Horan.
Niall wział moją walizkę i razem weszliśmy do posiadłości jego rodziny.
~Is~
Super, Siv zostawiła mnie samą z tą czwórką wariatów, Danielle także nas opuściła, gdyż musiała wyjechać na 3 dni. Siedziałam nad basenem z nogami w wodzie zastanawiając się jak to teraz będzie. Z rozmyśleń wyrwał mnie ktoś, kto trzymał mnie teraz na rękach.
-Zayn! Co ty wyprawiasz - kryknęłam.
-No bo siedzisz tu sama, a ja się nudzę to przyszedłem.
Chwilę potem znalazłam się w wodzie.
-Malik! - wydrałam się gdy już się wynurzyłam.
-Słucham cię kochanie - zaśmiał się chłopak stojący nad basenem.
-Zginiesz marnie - zagroziłam.
Zadzwonił telefon, cała przemoczona weszłam do domu by go odebrać.
-Halo.
-Is? Tu ciocia, dzwonię żeby powiedzieć, że nasz wyjazd się trochę wydłużył i musimy tu jeszczę trochę zostać.
-Dobrze, to wasza praca.
-Nie gniewacie się?
-Nie, no co ty, chłopcy każdego dnia zapewniają nam rozrywkę.
-To dobrze, uważajcie na siebie, ja muszę kończyć. Do usłyszenia słońce.
-Pa ciociu.
Odłożyłam słuchawkę i poszłam do pokoju założyć suche ubranie. Gdy zeszłam na dół, usłyszałam krzyki dobiegające z kuchni. Po tym jak tam weszłam doznałam szoku, cała pokryta była mąką, cukrem jajkami i Bóg wie czym jeszcze. Sprawców było czterech czego można łatwo się domyślić. Liam chował się za drzwiczkami lodówki, Louis i Harry zasłonili się garnkami a Zayn przykył się ścierką.
-Nie było mnie 5 minut! Ciekawe kto tak urządził mi kuchnię.. Hmmm. -rozmyślałam głośno.
-Hihiihi - usłyszałam cichy chichot Harrego - ona nas nie widzi - szepnął do Lou.
-Tak głupku, w ogóle was nie widać.
-Ciołku, wydałeś nas! - skarcił go Liam zza drzwiczek.
-Li, proszę cię, a myślałam, że ty jesteś bardziej rozsądniejszy, żyję z bandą dzieciaków.
Przepraszamy - wszyscy stanęli w rządku z oślimi minami.
-Tratatata.. co tu w ogóle się stało?
-Chcieliśmy zrobić obiad.
-Coś wam nie wyszło. Tak więc teraz was zostawiam i idę skorzystać ze słońca a wy macie doprowadzić to miejsce do pierwotnego stanu.
-Tak jest! - zasalutowali.
Jak powiedziałam, wyszłam na taras i rozłożyłam się na leżaku. Słońce dzisiejszego dnia słońce było cudowne. Postanowiłam zadzwonić do Siv. Wybrałam więc numer, odebrała po kilku sygnałach.
-Tak słucham? - odezwała się zadowolona.
-No hej kochana, jak tam w Irlandii?
-Fantastycznie, Niall ma wspaniałą rodzinę a Mulingar jest piękne, co prawda nie zwiedziłam jeszcze całego, ale.. tu jest świetnie. - rozmarzyła się - a co tam w domu?
-No cóż, chłopcy sprzątają kuchnię bo zechciało im się robić we czwórkę obiad a wyszło tak, że nieźle ją przyozdobili, dzwoniła Małgosia, że wyjazd im się wydłużył a ja leżę i wygrzewam się na słoneczku - opowiedziałam.
-Hehe, to ciekawie masz.
-No, kurczę, jak ja bym chciała być na twoim miejscu.
-Haha, tak tu jest na prawdę fajnie. Ja muszę kończyć, mama Nialla mnie woła.
-No idź, nie możesz zawieść teściowej.
-Hahhahaha, śmieszna jesteś. Dobra pa, zadzwonię wieczorem.. albo jutro.
-No pa, kocham cie a i uściskaj żarłoka. - rzuciłam na pożeganie.
-Ja ciebie też, dobrze a ty resztę wariatów.
Odłożyłam telefon. Po 15 minutach coś przysłoniła mi słońce, otworzyłam oczy, przede mną stało stało czterech głupków.
-Czego dusza pragnie?
-Kuchnia lśni, możemy się dosiąść?
-Śmiało - zamknęłam z powrotem oczy.
-Może wieczorem wybralibyśmy się na klubu
-Mhmmmm. - wybełkotałam.
-Odpowiedź z entuzjazmem.
-Oj no możemy iść.
-To super, o 20? Psuje?
-Mhmm..
-Z naszego obiadu nici, może coś zamówimy?
-Jestem za.
-Ja też.
-Nie mam nic przeciwko.
Liam wybrał numer pizzerii i jako, że nie było z nami głodomora zamówienie było znacznie mniejsze. Po 30 minutach dotarły do nas 2 duże pizze, które zjedliśmy ze smakiem. Po 18 wygoniłam chłopaków do domu, gdyż sama potrzebowałam się przygotować. Gorący, odprężający prysznic, mocniejszy niż zwykle makijaż, włosy wyprostowałam i delikatnie podkręciłam końcówki, no i wybór stroju, postawiłam na wygodę, ale tak żeby było dość seksownie, wybrałam 'małą czarną' bez ramiączek, sięgała mi gdzieś do połowy ud. Po 1,5 godzinnych przygotowaniach, wyglądałam dość.. dobrze. Po 20 minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam. Miny chłopaków były bezcenne.
-Halo, chłopaki, jesteście tu?
Oni stali z otwartymi buziami i nic nie pojmowali.
-Hej głupki! - pstryknęłam im przed oczami.
-O ja.. - wypowiedź Harrego dała mi wiele do myślenia...
-Taa.. to idziemy?
-Malik, pewny jesteś, że Is będzie tam bezpieczna, coś mi się wydaje, że zwróci uwagę większości facetów w klubie. - odezwał się Liam.
-Na krok jej nie odpuszczę, niech wiedzą, że ta piękność jest moja - wypiął dumnie pierś po czym objął mnie i ruszyliśmy do zamówionej przez chłopaków taksówki.
~Siv~
Dzień spędziłam w towarzystwie rodziny Nialla, rozmawialiśmy mnie, o nas o Polsce, zgodnie stwierdzili, że chcieliby tam kiedyś pojechać, co mnie ucieszyło. Potem Nialle pokazał mi trochę miasta, niestety musiał szybko wracać bo babcia prosiła o jego wizytę. W domu Maura pokazała mi zdjęcia kiedy to mój kochany chłopak był jeszcze mały, jejciu jaki był słodki. Pani Horan widząc mój zachwyt pozwoliła mi wziąć jedno na pamiątkę co mnie bardzo ucieszyło. Po godzinie nieobecności przyszedł blondyn. Z herbatą i górą kanapek ruszyliśmy do pokoju chłopaka.
-I jak ci się tu podoba? - zapytał gdy już zasiedliśmy na łóżku.
-Jest świetnie, cieszę się \, że tu jestem.
-Ja też się cieszę, w końcu poznałaś moją rodzinę, a pro po rodziny, moja babcia chce cię poznać. - uśmiechnął się słodko.
-Emm.. no dobrze. -odwzajemniłam to.
Przyglądając się sobie, nasze twarze się do siebie zbliżały. Niall odłożył talerz i złączyliśmy się w pocałunku. Wyszło tak, że on leżał na łóżku a ja na nim i nie zamierzaliśmy się od siebie odrywać, tzn odłączyliśmy nasze usta tylko po to by pozbyć się siebie górnej części garderoby.
~Is~
W klubie, który wybrali chłopcy bawiliśmy się świetnie. Zayn do tej pory dotrzymywał obietnicy i nie odstępował mnie na krok, wyjątkami były tańce z chłopakami z zespołu. Akurat siedziałam z nimi przy stoliku, oni wlewali w siebie kolejne już porcje drinków, po a mną i Liamem, chociaż jego nerka wróciła do zdrowia, wolał dotrzymać mi towarzystwa, nie wyobrażam sobie drogi powrotnej z czterema wstawionymi facetami.
-Idzie ktoś tańczyć? Nie chce mi się patrzeć jak pochłaniacie następne porcje procentów. - do nich jednak nic nie docierało, na dodatek Li postanowił sobie gdzieś iść.
Zabrałam się i poszłam do łazienki. Po wyjściu z niej poczułam, że ktoś złapał mnie za nadgarstek, odwróciłam się i ujrzałam nieznanego mi dotąd kolesia.
-No cześć piękna, zatańczysz? - zaproponował, przyjrzałam mu się, był nawet niczego sobie.
-Jasne, czemu nie - razem ruszyliśmy na parkiet.
Tańczyło nam się dobrze do puki jego ręce nie zjechały na moje pośladki.
-Ej, nie za daleko się posuwasz? - oburzyłam się.
-Nie... myślę, że nie - zaśmiał się - chodź może na świeże powietrze.
-Nie dzięki.
-Nie karz mi używać siły - zagroził.
W moich oczach mógł dostrzec przerażenie, pociągnął mnie za ręce, ja próbowałam mu się wyrwać, jednak bez efektów. Znaleźliśmy się na podwórku. Nikt nie zwracał uwagi na wariatkę wydzierającą się i szarpiącą z jakimś facetem, tak właśnie, nikt nie raczył mi pomóc. Przywarł mnie do ściany i usiłował chyba pocałować, lecz zdołałam mu się wyrwać i przywalić z liścia. On w ramach zemsty zamachnął się i walnął mi z całej siły. Poczułam ostry ból głowy, przed oczami zrobiło mi się ciemno, w tym momencie urwał mi się film.
~*~
I gotta be youuuuu!
No witam młodzieży :D.
Uhh ja nie mogę.. już jutro do szkoły.. będzie ciężko, dlatego też stwierdziłam, że rozdziały będę dodawać w weekendy. Chyba nie będziecie mieli mi tego za złe :)
Dzięki, że jesteście ze mną i czytacie to.. coś ;p
Liczę na jakieś komentarze, które bardzo mnie zadowalają.
Pozdrawiam Valerie/Iza ^^
Buśka ;*
rozdział boski.
OdpowiedzUsuńczekam na następny i ciekawi mnie dalszy rozwój.
zapraszam do mnie:http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
super czekam na następny :))))
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie powiadamiac na tt:marysia_lawecka
czeeeekam :*
Izuuuu! Hahaha.xdd Nie no wdech, wydech = ogar ;D
OdpowiedzUsuńNO CO TY ROBISZ Z TĄ IS ?! I NIE MÓW, ŻE ZNOWU TRAFI DO SZPITALA !!! Mam pytanko ;3 Dlaczego Siall to taka słodka para? * ______________ *
Hihihihihi ! Tak pro po to już nie ogarniam tematu Louisa, Is i Zayna ... Ale mam nadzieję, że wyjaśnisz czy ten romansik aktualny czy cuuuś ;P Dobra nie zanudzam już moim komentarzem T .T
Bye, ;*