"Never look back, remember yesterday. Smile for the future, tomorrow is another day." - Zayn Malik

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 3

~Perspektywa Is~

Po obiedzie, wujek zawiózł nas na lotnisko gdzie się pożegnaliśmy. Kierowałyśmy się w stronę gdzie odbywała się odprawa.
-Isa, poczekaj! Zapomniałbym Ci dać prezent urodzinowy, spóźniony ale myślę, że trafiony- wujek wyjął z torby dwa bilety, bilety na najbliższy koncert One Direction. Radość ogarnęła mój głos, więc rzuciłam mu się w ramiona w ramach podziękowań. Jest taki kochany. Pożegnałyśmy się i w końcu poszłyśmy na odprawę. W końcu wsiadłyśmy do samolotu, ja przy oknie gdyż Siv miała lęk wysokości. Lot minął spokojnie. Na lotnisku w Londynie czekała już na nas ciocia i jej mąż Greg. Przywitałyśmy się z nimi i zabierając bagaże ruszyliśmy w stronę parkingu gdzie czekał na nas zajebisty samochód Grega. W drodze do naszego tymczasowego nowego domu podziwiałyśmy uroki Londynu, tak bardzo pragnęłyśmy zwiedzić cały. Gdy dojechaliśmy n miejsce ukazał nam się ogromny wyłożony czerwoną cegłą dom. Wyglądał wspaniale również w środku. Małgosia pokazała nam nasze pokoje( sypialnia Silvi , moja). Powiedziała żebyśmy się za klimatyzowały i o 19 zeszły na kolację. Siv poszła do swojego pokoju. Rozpakowałam się, odświeżyłam po podróży i punkt 19 stawiłyśmy się na dole w jadalni.
-Is opowiadaj co tam u rodziców, jak się czują? - zapytała ciocia.
-U rodziców? Wszystko w porządku, pracują, dobrze się trzymają.
-To dobrze, dawno ich nie widziałam, chyba będę musiał w końcu wybrać się do Polski.
-No, przydało by się- uśmiechnęłam się
-A na jutro jakieś plany? - odezwał się Greg.
- W sumie to nie, chciałybyśmy zwiedzić Londyn, miałyśmy nadzieję, że trochę nas oprowadzicie.
-Oj przykro mi, ale jutro pracujemy, chociaż mam pomysł by nie zrujnować waszych planów. Mamy fajnych sąsiadów, wykonam jeden telefon, myślę, że się zgodzą.
Super, fajny dzień się zapowiada pomyślałam z ironią. Spojrzałam na Siv, chyba myślała podobnie jak ja.
-No to my się zbieramy, zadzwonię jeszcze do rodziców - oznajmiłam i obie z Siv dziękując za kolację wstałyśmy i skierowałyśmy się do swoich pokoi. Przebrana w piżamę, usadowiłam się wygodnie na łużku i zadzwoniłam do rodziców. Opowiedziałam jej o dzisiejszym dniu i o planach na jutro. Po odłożeniu słuchawki usłyszałam pukanie, Siv przyszła ze swoim laptopem i zajęła miejsce obok mnie, stwierdziłyśmy, że pora w końcu odwiedzić Twettera. Dodałam twetta : 
W końcu w Londynie razem z @somemistake. Jutro przed nami długi dzień. ZWIEDZANIE :D xx
  Silvia także napisała coś od siebie : 
Londynie bój się. Zapowiada się długi spacer z @onething_ oraz tajemniczym przewodnikiem. Londyn i my - czyste szaleństwo. xx 
Oczywiście kilka koleżanek domagało się autografów w razie spotkania One Direction. Pogadałyśmy trochę z nimi i poszłyśmy spać, w końcu jutro przed nami długi dzień.
Obudziłam się około 9, wstałam i podeszłam do szafy w celu wybrania sobie jakiegoś zestawu na dziś, spojrzałam na okno, pogoda była cudowna, słońce, żadnej chmurki, przez chwilę zastanawiałam się czy na prawdę jestem w Anglii, najbardziej deszczowym miejscu w Europie. No nic, trzeba korzystać. Z szafy wybrałam taki zestaw i skierowałam się do łazienki. Szybki prysznic trochę mnie rozbudził, zrobiłam lekki makijaż, włosy związałam w wysoką kitkę a na głowie związałam czerwoną bandamkę. Następnie udałam się do kuchni w celu przyrządzenia nam jakiegoś śniadania. Mojego śpiocha jeszcze nie było. Na stole znalazłam kartkę od cioci:
Dziewczyny!
Wybaczcie, że nie dotrzymamy wam towarzystwa, ale niestety.. obowiązki. Wynagrodzimy wam to. Puki co musicie wytrzymać z chłopkami, którzy oprowadza was trochę po okolicy. Rozmawiałam wczoraj z nimi, powiedzieli, że bardzo chętnie się wami zajmą, spodobają wam się. To taki prezent od nas. Wpadną około 11. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. Zobaczymy się na kolacji. 
Całuję ciocia. xx
No super, ciekawe kim są Ci chłopcy. Zastanawiając się zrobiłam sobie śniadanie, czyli płatki, na nic innego nie miałam ochoty.. Jedząc usłyszałam kroki. Rozbudzona już Silvia zeszła w końcu na dół, ślicznie wyglądała w tej sukience .
-Dzień dobry - przywitała mnie z uśmiechem.
-No witaj słońce - odwzajemniłam uśmiech i podsunęłam jej pod nos miskę z płatkami - proszę twoje śniadanie.
-Dziękuję, kochana jesteś - dostałam buziaka i zabrała się za jedzenie.- no więc co dziś robimy?
-Emm.. ciocia zostawiła list, w którym pisze, że zadzwoniła wczoraj do tych sąsiadów, twierdzi, że będziemy zadowolone.
-Podejrzane - podniosła brew, na znak, że myśli.
-No właśnie. Mają być o 11 więc mamy jeszcze co najmniej godzinę. Telewizja?
-Telewizja- wzięłyśmy swoje niedokończone śniadanie i ruszyłyśmy do salonu.
Czas na oglądaniu maratonu `Pingwinów z Madagaskaru` minął bardzo szybko. W końcu usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.

~*~




Chyba wiadomo, kim są ci tajemniczy przewodnicy.
Dzięki za te trzy.. ale miłe komentarze. Nie sądziłam, jak się takie czyta, tak faajnie  się robi na sercu. heh
Dzięki zapraszam do dalszego czytania i oczywiście komentowania :)
Wieczorem postaram się o następny. W taką duchotę z domu nie chce się wychodzić.
Pozdrawiam Valerie. (@izakowalewicz) .

4 komentarze:

  1. Ojej *-* Twój rozdział poprawił mi humor, bo mi się strasznie nudzi ;c :D
    Powiem ci, że bardzo fajnie piszesz ;3
    Pozdrawiam i czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha. dziękuję. Ty też piszesz równie fajnie. Twojego bloga będę odwiedzać codziennie xd. `Obserwuję go ` xd.
    A nowy rozdział prawdopodobnie jeszcze dziś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ołł.Yeah ! To czekam <3
      Huuuu! I uwierz ja na blogi, które lubię wchodzę kilka razy - twój jest na mojej liście * ___ *

      Usuń
    2. BArdzo się ciesze z tego powodu :D. JA twoj tez juz zapisałam w zakładkach ^^

      Usuń